Reklama
Odkryj serce Twojej społeczności – zapisz się na newsletter Przeglądu Piaseczyńskiego!
 

 

 

 

Tu zaszła zmiana – "Krauzówka"

Tu zaszła zmiana – "Krauzówka"

Autor: fot. archiwa szkoły

Po "Jedynce" czas na "Dwójkę". Dziś sprawdzimy, jak przez lata zmieniała się Szkoła Podstawowa nr 2 w Zalesiu Dolnym, czyli popularna "Krauzówka".


Historia szkoły przy al. Kasztanów 12 rozpoczyna się... przy ul. Anny Jagiellonki 7. Stojący pod tym adresem dom, zwany "Siedzibą", był własnością Heleny i Władysława Radwanów. Pan Władysław – nauczyciel i działacz, organizator polskiego skautingu w Królestwie Kongresowym –  w międzywojniu pracował w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Praca w ministerstwie przyniosła mu wiele ciekawych znajomości. W "Siedzibie" częstymi gośćmi byli m.in. twórczyni pedagogiki specjalnej Maria Grzegorzewska czy Marian Falski – autor słynnego "Elementarza".

W 1939 roku, po wybuchu wojny, Radwanowie przekształcili parter willi w prowizoryczny szpital. Do jednego z pokojów na piętrze sprowadził się zaś siostrzeniec Radwanów, nauczyciel z Bydgoszczy Wojciech Krauze. Wraz z nim do Zalesia Dolnego przyjechała żona – urodzona na Podolu Ewa.

Legitymacja nauczycielska Ewy Krauze. Fot. ze zbiorów Towarzystwa Przyjaciół Zalesia Dolnego

Z domu szpital, ze szpitala szkoła


"Siedziba" pełniła funkcję szpitala zaledwie przez kilka miesięcy, jednak do końca wojny stanowiła istotny ośrodek ruchu oporu. Ukrywali się tu przedstawiciele warszawskiej inteligencji, którym udało się uniknąć aresztowania i wywózki do obozu koncentracyjnego. Ewa Krauze po latach będzie wspominać, jak pod rosnącymi obok domu dębami rektor Politechniki Warszawskiej prof. Józef Zawadzki i rektor Uniwersytetu Warszawskiego Stefan Pieńkowski piłowali drewno na opał*.

W styczniu 1940 roku, gdy "Siedzibę" opuścili już ostatni ranni, dom przy Anny Jagiellonki 7 zmienił przeznaczenie. Ewa Krauze i Helena Radwanowa zaczęły prowadzić tu tajne komplety.

Ich szkoła wyróżniała się na tle innych. "(...) od początku ujawniła się szersza społeczna postawa inicjatorek. Nie ubiegały się one o subsydium z tajnych funduszy społecznych, postawiły zasadę odpłatności, ale nie nadały tworzonej przez siebie instytucji charakteru przedsiębiorstwa. Przyjmowały na komplety i dzieci z takich rodzin, które nie mogły się zdobyć na uiszczanie opłaty" – pisał później o nauczycielkach Władysław Radwan**. Mówiąc prościej: szkoła była płatna, ale każdy płacił tyle, ile mógł. Taka postawa, ale też wybitne talenty pedagogiczne obu pań sprawiły, że tajne komplety w "Siedzibie" cieszyły się dużą frekwencją. W każdym roku szkolnym na tajne komplety na ul. Anny Jagiellonki uczęszczało średnio 50 uczniów.

Ewa Krauze z uczniami przed "Siedzibą", lata 40. Fot. ze zbiorów Towarzystwa Przyjaciół Zalesia Dolnego

Dzieci do "Zośki", tablica na strych


Wyposażenie szkoły było, delikatnie mówiąc, skromne. Umeblowanie stanowiły stoły i krzesła państwa Radwanów. Była tu także ofiarowana przez rodziców uczniów tablica, "którą przywieźli z Warszawy jakiegoś zbombardowanego lokalu stowarzyszeniowego (...). Był to jedyny mebel odpowiedni do celów szkolnych, bardzo użyteczny, choć było z tą tablicą trochę kłopotów. Parę razy musiała tę tablicę na gwałt wynosić na strych kierowniczka Krauzowa w czasie jakiejś rewizji i łapanek w otoczeniu" – czytamy we wspomnieniach Władysława Radwana. Łapanki i przeszukania zdarzały się zresztą dość często. W takich sytuacjach z pomocą przychodził nieraz profesor Zawadzki, ojciec "Zośki", który udzielał schronienia dzieciom na czas "nalotu" okupanta. Dzięki pomocy sąsiadów i pomysłowości pań Krauze i Radwanowej, tajna szkoła przy ul. Anny Jagiellonki 7 przetrwała całą okupację.

Prywatna szkoła Ewy Krauzowej


Na początku 1945 r. nikt już nie martwił się łapankami. W powietrzu czuć już było koniec wojny. Szkołę przy ul. Anny Jagiellonki 7 udało się zalegalizować. Dzięki temu placówka miała zapewnioną przyszłość, mogła też rozwinąć działalność. Oprócz dwóch sal lekcyjnych w "Siedzibie" zorganizowano dwie kolejne w domu stojącym przy ul. Anny Jagiellonki 10.

Tu warto dodać małą dygresję, że wskutek późniejszej zmiany numeracji domy niejako zamieniły się adresami. Dziś to "Siedziba" stoi pod numerem 10, zaś ówczesny adres Anny Jagiellonki 10 ma dziś numer 7.

"Siedziba", czyli dom państwa Radwanów przy ul. Anny Jagiellonki 7 (obecnie 10), widok współczesny. Fot. Stanisław Hofman

Prosięta i jedwab, czyli bal na fundamenty


Szkoła Ewy Krauze miała status placówki prywatnej do 1949 roku, kiedy została upaństwowiona. W tym samym roku rozpoczęły się starania o budowę normalnej szkoły, by móc wreszcie wyprowadzić się z – bądź co bądź – prywatnej posesji. Gmina obiecała wygospodarowanie środków na budowę placówki, postawiła jednak warunek: fundamenty nowej szkoły Ewa Krauze musi ufundować sama.  Wraz z grupą zaangażowanych w życie szkoły rodziców założyła więc Komitet Budowy Szkoły. Jednym ze sposobów na pozyskanie funduszy była organizacjia balów charytatywnych. Zabawy urządzano m.in. w dawnym dworku w Wólce Kozodawskiej, Platerówce czy w... baraku kolejowym. Podczas balu na gości czekała loteria, w której fanty były fundowane przez rodziców uczniów Ewy Krauze. Jak wspomina Danuta Jagielska, która wraz z mamą pomagała organizować bale, można było wygrać np. prosiaka, kupon jedwabiu milanowskiego, a nawet gęś przystrojoną w ślubny welon. Losowaniom wielokrotnie towarzyszyły wybuchy serdecznego śmiechu. W tej atmosferze zabawy udało się zebrać pieniądze na podwaliny szkoły.

Szkoła mimochodem poświęcona


W 1954 roku na działce przy Alei Kasztanów pojawiły się fundamenty. Na placu budowy pojawili się przedstawiciele władz, by – zgodnie z pierwotną umową – przyznać budowie dofinansowanie. Wizyta włodarzy miała niemal uroczysty charakter; na plac licznie przybyli rodzice, ale i inni mieszkańcy Zalesia – budowa nowej szkoły mocno zjednoczyła wszak lokalną społeczność. Po latach Ewa Krauze będzie wspominać jednego z ojców jej uczniów, pana Goliszka. Korzystając z chwili nieuwagi władz, pan Goliszek zerwał z szyi złoty łańcuszek z krzyżykiem i wrzucił go do zaprawy murarskiej. Ci, którzy widzieli jego gest, zadrżeli – wszak władzy było wówczas nie po drodze z kościołem. Jakie będą konsekwencje tego swoistego "poświęcenia" fundamentów? Na szczęście żaden z obecnych włodarzy nie zauważył krzyżyka, a jeśli zauważył – nie powiedział tego głośno. Jest więc wielce prawdopodobne, że złoty krzyżyk pana Goliszka do dziś spoczywa w fundamentach szkoły, ukryty przed światem pod warstwą cementu.

Kamień węgielny wmurowano 8 maja 1954 roku. I choć pierwsi uczniowie rozpoczęli tu lekcje we wrześniu 1955 roku, pierwsze lekcje odbywały się na zewnątrz. Do zakończenia budowy zabrakło dosłownie kilku dni. W szkolnych murach pracowali więc robotnicy, zaś wokół budynku trawniki usiane były wianuszkami dzieci, siedzących wokół nauczycielek prowadzących zajęcia. Dopiero po kilku dniach stopniowo uczniowie zasiedli w czterech ścianach pachnącej nowością placówki.

Czytaj również: Tu zaszła zmiana – "Jedynka"


Prace przy budowie i urządzaniu szkoły, 1955 r.
Fot. archiwa szkoły

Szkoła wyjątkowo publiczna


Skromne fundusze sprawiły, że szkoła była urządzana niejako stopniowo. Początkowo dzieci uczyły się tylko w prawym skrzydle szkoły. Ewa Krauze urządzała kolejne bale charytatywne, zdobywając w ten sposób środki na wyposażenie kolejnych pomieszczeń. Krok po kroku udało się przygotować świetlicę, bibliotekę, gabinet lekarski czy stołówkę. Pierwszy obiad w – prowizorycznej jeszcze – szkolnej kuchni ugotowano dopiero w maju 1956 roku, blisko rok po uruchomieniu placówki. Przez kolejne lata szkoła wzbogacała się o kolejne pracownie, boisko, a nawet niewielką scenę w sali gimnastycznej. Większość tych prac wykonali rodzice uczniów, zawsze z niestrudzoną Ewą Krauze na czele. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że wkład mieszkańców Zalesia Dolnego w budowę szkoły nadaje słowom "szkoła publiczna" nowe znaczenie...

Jak "Krauzówka" została "Krauzówką"


Ewa Krauze kierowała Szkołą Podstawową nr 2 do 1979 r., kiedy (decyzją władz oświatowych gminy) przeszła na emeryturę. W tym samym roku przypadało 40-lecie jej pracy pedagogicznej. Aby uczcić jubileusz i godnie pożegnać tę wyjątkową postać, rodzice uczniów ufundowali tablicę pamiątkową z brązu. Na tablicy wyryto fragment wiersza Cypriana Norwida, ulubionego poety Ewy Krauze: "Ojczyzna jest to wielki zbiorowy obowiązek".

Co jednak ciekawe, Szkoła Podstawowa nr 2 przez blisko 40 lat swojego funkcjonowania nie miała patrona. Dopiero w 1993 roku absolwenci szkoły, pamiętający jeszcze komplety w "Siedzibie", zaproponowali, by nadać placówce imię jedynej godnej patronki: Ewy Krauze. Była to propozycja niezwykła; tradycyjnie nadaje się bowiem szkołom imiona ludzi dawno zmarłych. Tymczasem pani Ewa wciąż żyła i miała się świetnie. Być może gdyby chodziło o postać mniej zasłużoną, propozycja zostałaby odrzucona. W przypadku Ewy Krauze jednak nie było żadnych protestów – ani władze gminy, ani kuratorium nie zgłosiły żadnych zastrzeżeń. 15 października 1994 roku, z wielką pompą, nadano Szkole Podstawowej nr 2 imię Ewy Krauze. Był to jedyny przypadek w historii piaseczyńskiej oświaty, by patron szkoły mógł osobiście uczestniczyć w nadaniu imienia placówce...

Pani Ewa Krauze zmarła w Boże Narodzenie 2002 roku. Została pochowana w Jazgarzewie, w rodzinnym grobie swoich przyjaciół i opiekunów – Heleny i Władysława Radwanów.

Czytaj również: Tu zaszła zmiana – "Piątka"


Krauzówka współcześnie. Fot. Joanna Ferlian


Przy szkole pojawiła się również filia Biblioteki Publicznej w Piasecznie. Fot. Stanisław Hofman

Wreszcie rozbudowa


Lata mijały, szkole mury powoli niszczały. O tym, że "Krauzówka" wymaga gruntownego remontu, mówiło się od dawna. Wreszcie w 2014 roku rozpoczęły się prace. Na początek wymieniono fragmenty dachu, później rozpoczęła się modernizacja, połączona z rozbudową. Roboty trwały ponad dwa lata. We wrześniu 2017 roku uroczyście otwarto szkołę po remoncie. Placówka zyskała m.in. halę sportową i bibliotekę. W budynku pojawiły się także nowe sale lekcyjne, szatnia i sanitariaty.
W ramach remontu odnowiono istniejący budynek szkoły, tzn. sale dydaktyczne, łazienki, klatki schodowe i szatnie. Całość przystosowano do potrzeb osób z niepełnosprawnościami.

Dziś do "Krauzówki" uczęszcza blisko 700 dzieci.

* - wspomnienia Ewy Krauze, spisane przez Agnieszkę Jagieło w pracy magisterskiej "Ewa Krauze i jej działalność pedagogiczna i społeczna na terenie Zalesia Dolnego

**  - Wł. Radwan, "Historia szkoły podstawowej w Zalesiu Dolnym"

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama