Reklama

Zaginięcia i tragedie – historie sprzed lat, które wstrząsnęły Piasecznem

Historia piaseczyńskich zaginięć i samobójstw, szczególnie dzieci i młodych ludzi, nie jest na szczęście zbyt bogata w wypadki. Pamiętam jednak kilka epizodów, które wstrząsnęły mieszkańcami, zasiały panikę i na kilka lat stały się powodem do snucia przypuszczeń, co mogło się wydarzyć i dlaczego doszło do tak tragicznych finałów.
Zaginięcia i tragedie – historie sprzed lat, które wstrząsnęły Piasecznem
Krzysztof (w środku) z kolegami na Upuście, rzeka Jeziorka, lata 70.

Autor: J. Mrówczyński

Z szacunku dla osób, które być może do dziś są mieszkańcami Piaseczna i okolic, były współpartnerami ofiar, przemilczę ich imiona i nazwiska i koligacje rodzinne. Niech ten felieton będzie ostrzeżeniem dla wszystkich, bo świat w którym żyjemy jest wystarczająco niebezpieczny, aby być w obowiązku pilnowania swoich bliskich, informowania, szczególnie dzieci, o niebezpiecznych, ale też bacznych spojrzeń na otaczającą rzeczywistość i reagowania. Ważne na co powinni zwracać uwagę rodzice i dzieci, jak się zachować w wydawałoby się banalnej sytuacji, która może się skończyć tragedią. Zainspirowała mnie do opisania tych tu zdarzeń tragedia nastolatki ze Stefanowa, dużo w tej historii niecodziennych wątków i zachowań ludzi, w tym przypadku śledztwo trwa, a ja przypomnę zdarzenia sprzed lat.   

W zimowy dzień na przystanku w Gołkowie

Rzeka Jeziorka w okolicach Górek Szymona Fot. zbiory autorki

Pod koniec lat 80. XX w. zimą na przystanku autobusowym w Gołkowie dla autobusów jadących w stronę Głoskowa, zasiadły dwie siostry i czekały na swoją mamę wracającą z pracy. Nie znam szczegółów tego zdarzenia, byłam wówczas na zimowych wakacjach z rodziną i po powrocie z nich natychmiast opowiedziano mi to zdarzenie. Przystanek, na którym zatrzymują się do dziś autobusy jadące z Piaseczna, stoi przy bardzo ruchliwej drodze wiodącej z Piaseczna do Głoskowa a nawet dalej do Tarczyna. Dziewczynki siedziały na przystanku, były nieopodal swojego domu i wydawałoby się, że są bezpieczne. Dzień był chłodny, padał śnieg z deszczem. W pewnym momencie jedna z nich pobiegła w stronę domu, tak na chwilę. Nie jestem dziś pewna co do tego, która z nich nagle zniknęła, czy ta co odeszła, czy ta co pozostała na przystanku. Po latach nie ma to większego znaczenia. Dziecko nagle zniknęło. Nie muszę mówić, że strach padł na mieszkańców okolic. Przypuszczano, że dziecko zostało porwane do przejeżdżającego szosą auta, bo inny scenariusz tego wydarzenia był wręcz nieprawdopodobny. Wprawdzie kogoś aresztowano, mówiono, że młodego sąsiada, ponoć ten się przyznał do zbrodni, ale nadal to było dziwne. Tym bardziej, że nie odnaleziono zwłok dziewczynki. Minęło kilka miesięcy, gdy jeden z wędkarzy w ciepły letni dzień, gdzieś pod Zalesiem Dolnym zauważył coś dziwnego w rzece Jeziorce. Wyglądało to „coś” na zimową kurtkę. Wezwano milicję i okazało się, że odnaleziono zwłoki dziewczynki zaginionej zimą w Gołkowie. Najdziwniejsze było to, że dziecko znalazło się w rzece. Między przystankiem autobusowym a rzeką jest duża odległość, dzień był zimny i spacer w tym kierunku raczej byłby dziwny. Najprawdopodobniej dziewczynka zginęła w czasie zabawy z sąsiadem, ale jaki był szczegółowy scenariusz tej zbrodni nigdy do końca nie będzie jasne, przynajmniej dla mnie. Milicja w tych czasach zbyt szybko odnajdywała morderców, wykrywalność zbrodni była priorytetem.

Zaginięcie dziewczynki z Zalesia Dolnego

Wiele lat temu usłyszałam opowieść o treści tak tragicznej i tak wzruszającej, że do dziś mam łzy w oczach, gdy sobie ją przypomnę. Tym bardziej, że usłyszałam tę opowieść z ust matki zaginionego dziecka. Jeśli się nie mylę, a było to w latach 60., więc szczegóły mogą się zamazać w pamięci, w piękny czerwcowy dzień grupa dziewcząt wybrała się na spacer wzdłuż rzeki Jeziorki. W tych czasach, tak jak i obecnie, wzdłuż rzeki spaceruje bardzo dużo wycieczkowiczów, bo okolica jest wyjątkowo urokliwa. Jedna z dziewczynek ubrana była w białą sukienkę do komunii świętej, co o tyle ma znaczenie, że wyjątkowo musiała uważać aby jej nie podrzeć i nie pobrudzić. Dziewczynki szły ścieżką wzdłuż rzeki, zaczęły spacer gdzieś w okolicach Górek Szymona, czyli najprawdopodobniej od Upustu. W pewnym momencie spostrzegły, że nie ma z nimi jednej z koleżanek. Sądziły na początku, że im się schowała, zaczęły ją wołać, a gdy się nie odezwała i nigdzie nie mogły jej znaleźć, sądząc, że z jakiegoś niezrozumiałego powodu odłączyła się od grupy i pewnie już jest w domu, wróciły do swoich domów. Okazało się dość szybko, że w domu też jej nie ma. Matka i zawiadomieni sąsiedzi pobiegli nad Jeziorkę, szukali dziecka, ale bez skutku. Zawiadomiono milicję, która nie znalazła śladów dziecka.

Rzeka Jeziorka w okolicach Górek Szymona Fot. zbiory autorki

Zniknięcie dziecka zawsze jest tragiczne i najczęściej powoduje najbardziej fantastyczne opowieści i tym razem tak się stało. Biedna, zrozpaczona matka przeżyła koszmar najróżniejszych plotek. Córka nie była jej biologicznym dzieckiem, była adoptowana i ten fakt posłużył do najróżniejszych domysłów i spekulacji. Jednym ze scenariuszy wymyślonych przez „wszystkowiedzących fantastów” był ten, że to najprawdopodobniej naturalni rodzice porwali dziewczynkę, umówili się z nią, że w czasie spaceru odłączy się od grupy i przybiegnie do miejsca, w którym będą na nią czekali. Pamiętam, że jeszcze w czasie wakacji, może to był sierpień, wędkarz łowiący ryby nad Jeziorką zaczepił haczykiem o coś dziwnego. Okazało się, że w rzece, tuż przy brzegu są karpy a wśród nich zwłoki w stanie rozkładu, ubrane w bliżej nieokreślone ubranie. Zawiadomiono milicję i okazało się po przeprowadzeni autopsji, że to zaginiona podczas czerwcowego spaceru dziewczynka z Zalesia. Dziecko najprawdopodobniej niechcący wpadło do wody, brzegi rzeki były wówczas nieuregulowane, dzikie. Dziewczynka zaczepiła sukienką o karpy drzew leżących w wodzie i utonęła. Ile razy słyszę stwierdzenie „dzieci toną po cichu” przypomina mi się ta straszna historia. Nie słyszano jej wołania, bo zaskoczona sytuacją nie wołała. Plusk wody nad rzeką to nic dziwnego, może to pluskający się w wodzie ptak, a może gałąź spadająca z drzewa pochylonego nad taflą wody. Dzieci zajęte pogawędka, roześmiane, radośnie spacerujące, nie usłyszały nic niepokojącego.

Epilog ze zdjęciem

Dołączam do moich tragicznych opowieści, takich ku przestrodze, zdjęcie zrobione przez Jacka Mrówczyńskiego, na którym jest nasz kolega Krzyś, który popełnił samobójstwo 24 marca 1972 r. rzucając się pod pociąg. Miał 21 lat, był moim rówieśnikiem. Był wtedy taki czas, że rozpoznanie choroby jaką jest depresja było raczej trudne, wiedza na ten temat ograniczona. I też były wówczas, w te dni marcowe, domysły, że może to nie było samobójstwo, bo nikt nie mógł uwierzyć, że radosny, miły kolega, który zjada z tobą obiad w niedzielne południe, potem idzie na zabawę taneczną, ma w planach jeszcze tego wieczoru zakończyć swoje życie pod kołami pociągu.

Bądźmy uważni. Ten felieton dedykuję wszystkim tym, którzy musieli się zmierzyć z tragedią zaginięcia lub śmierci swoich bliskich.

Grób Krzysztofa i jego bliskich w Piasecznie Fot. grobonet

Czytaj też:

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze

Respol68 28.09.2025 09:37
A historia księdza Jana, który pewnej zimowej nocy zniknął z plebanii i juz nikt nigdy go nie widział?

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK
Małgorzata Szturomska 28.09.2025 16:28
nie znam tej historii

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK