Reklama
Odkryj serce Twojej społeczności – zapisz się na newsletter Przeglądu Piaseczyńskiego!
 

 

 

 

Potop szwedzki w Piasecznie

Potop szwedzki w Piasecznie

Wiele razy – chociażby w ostatnim artykule – pisałam, że Szwedzi spalili Piaseczno w II połowie lat 60. XVII wieku. Tylko czemu je spalili? Oczywiście Szwedzi w czasie potopu palili wiele rzeczy zastanych na swej drodze, nie mniej jednak czemu Piaseczno na ich drodze stanęło?

Od początku więc.

W 1655 roku Szwedzi najeżdżają Rzeczpospolitą. Szwecja po wojnie trzydziestoletniej ma potężną armię (80 tysięcy żołnierzy), której nie ma za co utrzymać.

W takiej sytuacji naturalne wydawało się najechać jakiegoś sąsiada. Polska była celem idealnym. Z jednej strony wykończona powstaniem Chmielnickiego i wojną z Rosją, z drugiej zaś w wyniku złotego wieku Polski, jakim był wiek XVI, było co grabić.

Nie bez znaczenia wydaje się również fakt, że Jan Kazimierz – król Polski – tytułował się królem Szwecji.

W związku z tym Szwecja w 1655 roku w dwóch armiach wkroczyła do Rzeczpospolitej.

Później już tylko Polacy się poddawali albo Szwecja pokonywała armię Jana Kazimierza. Tak czy inaczej nie wyglądało to najlepiej.

W 1656 roku, 15 marca, król szwedzki Karol X Gustaw przegrał bitwę pod Jarosławiem. Znajdując się w trudnej sytuacji, otoczony przez polskie wojska i uwięziony w widłach Sanu i Wisły, wezwał margrabiego Fryderyka Badeńskiego na pomoc. Gdy ten przedarł się już przez Puszczę Kozienicką (co nie było proste z powodu ciągłych walk z partyzantką chłopską), Karol Gustaw nakazał mu powrót. Zorientował się bowiem, że Stefan Czarniecki i Jerzy Lubomirski opuścili okolice Sandomierza, zostawiając pospolite ruszenie pilnujące Szwedów. Wojska koronne goniły Fryderyka.

Polacy nie mieli szans dogonić Badeńskiego, miał nad nimi 80 kilometrów przewagi. Przy ówczesnym stanie dróg i roztopach, Czarniecki i Lubomirski nie mogli znacząco zbliżyć się do Szwedów.

Margrabia mimo wysyłanych przez króla sygnałów o zagrożeniu, postanowił czekać na rotmistrza Rittera, który nadciągał powoli z Radomia wraz z 1 000 ludzi. Ciągnął za sobą setki wozów z łupami – z grabieży kościołów oraz domów mieszczańskich i chłopskich.

Podczas gdy Fryderyk czekał na Rittera, wojska koronne dopadły i rozbiły pod Kozienicami tylną straż wojsk margrabiego, dowodzoną przez Törnskjölda.

Gdy wreszcie obydwa wojska spotkały się nad Pilicą rozpoczęto przeprawę przez most. Trwała ona kilkanaście godzin! Skończyła się nad ranem 7 kwietnia 1656 roku.

Po zakończonej przeprawie Fryderyk wydał rozkaz zniszczenia mostu i zostawienia posterunków, które miałyby donieść, gdyby Polacy dotarli nad Pilicę i próbowali naprawić most. Szwedzi ruszyli do Warszawy. Pozostało 3 000 jazdy. Pochód zamykały wozy. Strażą tylną był pułk dragoński Rittera – około 500 ludzi.

Polacy dotarli nad Pilicę i zamiast naprawiać most, znaleźli bród, po którym część wojska z końmi przeszła na drugi brzeg.

Kiedy szwedzkie straże przyglądał się, jak Polacy zabierają się do naprawy mostu, wojska, które pokonały już rzekę, zaszły ich od tyłu.

Lubomirski dogonił straż tylną i ją zaatakował. Zginął wówczas sam Ritter.

Gdy dowiedział się o tym Fryderyk, część żołnierzy odesłał do obrony taborów idących drogą czerską. Resztę wojska ustawił pod lasem tak, że nie dało się ich otoczyć. Zaatakował ich oddział Lubomirskiego. Nadciągnął Czarniecki. Polskie wojska pozbawione był oddziałów braci Potockich, którzy poszli w stronę Chynowa aby tam odciąć drogę uciekającym Szwedom. Wojska koronne mimo to miały dwukrotną przewagę nad Fryderykiem.

W międzyczasie przybył jeszcze na pomoc Polakom Zamoyski wraz ze swym wojskiem. Bitwa pod Warką została wygrana.

Margrabia uciekł do Czerska. Polacy mimo przewagi liczebnej nie próbowali forsować zamku. Nie posiadali oni artylerii ani piechoty.

Wizyta Szwedów na zamku okazała się początkiem końca Czerska, ponieważ ci zdewastowali go w straszny sposób (w totalną ruinę jaką znamy dzisiaj popadł później).
Bitwa ta miała ogromne znaczenie dla Polski.

Przede wszystkim była pierwszym w czasie potopu zwycięstwem nad Szwedami w otwartej bitwie. Miało to niebywałe znaczenie moralne dla wojsk koronnych, zwłaszcza że w bitwie tej uczestniczyli niedoświadczeni żołnierze (ci doświadczeni zostali zabici w poprzednich bitwach).

Zwycięstwo miało także znaczenie materialne. Wszak wozy ze zrabowaną zawartością przez Rittera weszły w posiadanie Polaków. Poza złotem, srebrem i innymi bogactwami, wozy zawierały żywność co nie było mało istotne w kraju pogrążonym w wojnie.

A co z tą bitwą ma wspólnego nasze miasto?

Według państwa Bagieńskich niewiele – w ich kalendarium wydarzeń z miasta w książce „Szkice z dziejów miasta Piaseczna", spalenie miasta przez Szwedów niewątpliwie występuje, jednak w 1655 roku – czyli w poprzednim roku niż była bitwa.

Tadeusz Żmudziński w monografii Piaseczna z 1933 roku, jest za to absolutnie pewien, że uciekający przez Czersk do Warszawy Szwedzi „wstąpili" do Piaseczna. Jakby nie było droga do Warszawy z Czerska prowadziła przez Piaseczno.

Żmudziński o tragedii miasta pisze: „Rozgromione przez Stefana Czarnieckiego pod Warką i Czerskiem, wojska szwedzkie cofały się na Warszawę przez Piaseczno i okolicę, a w ślad za niemi, następując Szwedom na pięty, podążały kolumny pościgowe zwycięskiej armji polskiej. (...) Ciężki rydwan wojenny przetoczył się po żywem ciele miasta, ogniem i mieczem niosąc zagładę życiu i mieniu jego mieszkańców. Trzeba było długich lat pokoju i twórczego wysiłku, aby zabliźnić te rany, dźwignąć z popielisk nowe sadyby i tchnąć w nie nowe życie".

Ilustracja: Juliusz Kossak Bitwa pod Warką


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama