Pozew został złożony przez właścicieli działek w styczniu 2014 r. i dotyczy nieruchomości o łącznej powierzchni ponad 1,3 hektara. Ich właściciele utracili prawo do zabudowy. Stało się tak dlatego, że w 2011 r. gmina ustaliła plan zagospodarowania przestrzennego centrum miasta. Między innymi te działki, znajdujące się blisko skraju rezerwatu Łęgi Oborskie, zostały w całości przeznaczone pod funkcję tak zwanej zieleni nieurządzonej. Zgodnie z planem nie można było tam nic budować, ani utwardzać nawierzchni.
4,5 miliona odsetek, pół miliona kosztów sądowych
Teraz burmistrz Michał Wiśniewski ma twardy orzech do zgryzienia. Wraz z prawnikami zastanawia się czy odwoływać się od decyzji sądu. Jak przyznają konstancińscy radni, samo wniesienie apelacji będzie urząd kosztować 200 tysięcy zł. Jeśli sprawa potrwa kolejne kilka lat, odsetki nadal będą rosły. Co oznacza, że w przypadku, gdyby sąd ponownie przyznał rację starającym się o odszkodowanie, kwota ta jeszcze się powiększy. A gra toczy się o niemałe pieniądze. W komunikacie zamieszczonym na stronie konstancińskiego urzędu, zgodnie z wyrokiem sądu właściciele ziem w rejonie Łąk Oborskich mają otrzymać od gminy ponad 8 mln. 700 tys. zł. Odsetki, które były liczone od listopada 2013 r. to już kwota 4 mln 500 tys. zł, a koszty sądowe to około pół miliona zł. Łącznie to prawie 14 milionów złotych.

Luka w przepisach na korzyść posiadaczy działek
Według informacji na stronie internetowej gminy Konstancin-Jeziorna prace nad planem rozpoczęto jeszcze w 2006 r. - Zdaniem powodów w okresie poprzedzającym uchwalenie planu, po 1 stycznia 2004 r., gdy nastąpiła utrata mocy planu poprzednio obowiązującego, nieruchomość nie posiadała takich ograniczeń i mogła być wykorzystana na rożne cele, w tym m.in. pod zabudowę – informuje na stronie gminy Patryk Siepsiak. Sąd ustalił, że w okresie tzw. luki planistycznej, można było budować mieszkania, domy i punkty usługowe z pewnymi ograniczeniami.
Zielone płuca Konstancina-Jeziorny
Temat komentują obecni oraz byli radni i urzędnicy. – Ja nie neguję tego planu, bo jest on dobry dla Konstancina – mówi Kazimierz Jańczuk, który pełnił funkcję burmistrza przez 13 lat, także w momencie podjęcia przez radę kluczowej uchwały. Jak wyjaśnia, teren Łąk Oborskich należący do gminy wraz z sąsiednimi działkami komponuje się w jedną całość i jest zielonymi płucami dla Konstancina-Jeziorny. Dodaje, że to miejsce nie jest oderwane od reszty, a komponuje się w jedną całość. – My uważamy, że na tym terenie, podmokłym, torfowym, nie powinno się stawiać żadnych bloków. I w takim duchu został ten plan uchwalony – mówi Kazimierz Jańczuk. Uważa, że obecne władze gminy powinny złożyć apelację.

Obawy o przyszłość atrakcyjnego terenu
O przyszłość terenów Łąk Oborskich martwi się radny miejski Filip Rawski. – Dla mnie jest to duży problem, bo miejsce jest bardzo cenne przyrodniczo – uważa radny. – Wymarzyliśmy sobie, że na terenie Łąk Oborskich powstanie park przyrodniczy i zrobimy największy na Mazowszu użytek ekologiczny – dodaje. Ma jednak obawy, czy wyrok sądu nie zahamuje planów terenu rekreacyjno-wypoczynkowego.
Radny poprosił burmistrza, by ten o decyzji dotyczącej wyroku sądowego poinformował 24 czerwca, podczas najbliższej sesji rady gminy.
„Zrobiliśmy bardzo duży błąd”
O komentarz do sprawy poprosiliśmy Tomasza Zymera, który był radnym w latach 2010-2014. – My jako radni uchwalając taki plan de facto stworzyliśmy warunki do tego, żeby właściciele ziem mogli się starać o odszkodowania – przyznaje pan Tomasz Zymer. – Dodaje, że wtedy nie zdawali sobie z tego sprawy. Pan Tomasz wyjaśnia, że radni starali się poznać jak najwięcej szczegółów dotyczących tej kwestii. Pytali, co wynika z wcześniejszych dokumentów, czy mogą być jakieś skutki prawne. Natomiast, jak przyznaje, radni nie uzyskiwali jednoznacznych odpowiedzi. – Z punktu widzenia tylko wiedzy, w 2011 r. zrobiliśmy bardzo duży błąd. Z punktu widzenia wartości terenu i tego co gmina może na nim zrobić, to może się okazać, że ten błąd przyniesie coś pożytecznego – stwierdza.

Brama z uzdrowiska na Urzecze
A plany zagospodarowania Łąk Oborskich są ambitne. Działacze społeczni, stowarzyszenia szykują projekt będący swego rodzaju bramą z uzdrowiska na Urzecze. Jak mówi pan Tomasz uzdrowisko nie ma swojego deptaka, własnej, bezpłatnej tężni, poza małym parczkiem niewiele jest zieleni publicznej. W przypadku powodzenia projektu, uzdrowisko miałoby miejsce edukacyjno-rekreacyjne, z którego będą prowadzić szlaki i ścieżki rowerowe na teren otwarty, będący ogromnym atutem gminy. Byłaby to szansa dla podstołecznej gminy uzdrowiskowej na przyciągnięcie weekendowiczów i kuracjuszy.
„Ktoś za czyjeś błędy musi płacić”
Sprawę odszkodowań gorąco komentują internauci pod wpisem zamieszczonym przez gminę na oficjalnym profilu na portalu społecznościowym. „Bardzo dobrze, ktoś za czyjeś błędy musi płacić... Oby wyrok się uprawomocnił jak najszybciej plus dodatkowo zapadł wyrok o zmianie planu na korzyść właścicieli” – komentuje jeden z użytkowników – Urzędnicy powinni ponosić odpowiedzialność takich decyzji, pozostaje ubolewać, że nie jest to odpowiedzialność osobista urzędnika, a zbiorowa pozostałych mieszkańców” – uważa inny czytelnik.

Napisz komentarz
Komentarze