Reklama

Deszcz

Deszcz

Obgryzanie kory lipy nie leczy zębów. Podając tego typu informacje w mediach dwudziestego pierwszego wieku, czuję się odrobinę zażenowany.

I odrobinę bezsilny, bo ta informacja (jestem tego pewien) nie powstrzyma pielgrzymów we wsi Cielętniki przed rzuceniem się na biedne, 520-letnie drzewo. Z drugiej strony, może się zdarzyć, że faktycznie wyleczy bolący ząb, można go przecież stracić, gryząc twardą jak kamień korę, a jak wiadomo coś czego nie ma, boleć nie może...

Nowatorskich pomysłów jednak wciąż przybywa, choć tak do końca nie jest pewne czy to pomysły nowatorskie, czy po prostu wracamy do wieków, w których siedziało się przy kaganku (jak się domyślam nie był to kaganek oświaty) z całą rodziną i pracowicie iskało się pchły. Poseł Jerzy Rębek (PiS), całkiem niedawno mianowany burmistrzem Radzynia Podlaskiego, zaproponował poprzez pośrednictwo Matki Boskiej zawierzyć miasto Jezusowi. Mówię o szlachetności tego pomysłu, bo przecież pan burmistrz już nie będzie potrzebny, zapewne zrzeknie się stanowiska, a pieniądze, które mu się słusznie należały, odda na biedne dzieci, bo przecież nie może brać pieniędzy, gdy miastem rządzi kto inny...

Wybory za nami i jak obiecywała nowa władza – wszystkim Polakom poprawi się standard życia. To pewne. Skąd to wiem? Bo mnie, proszę Państwa, już się poprawiło. Jeszcze nie ma nowego rządu, jeszcze nie zabrali się za czynienie cudów, a moja praca stała się łatwiejsza i o wiele zabawniejsza. Pojęcia nie macie, drodzy Czytelnicy, ile się trzeba czasem namęczyć, żeby napisać tych kilka słów. Pisanie, proszę Państwa, jest nudną, żmudną i męczącą robotą, trzeba być trochę stukniętym, tak jak ja, by to lubić, więc każda pomoc jest na wagę złota. A ja już widzę, że będzie mi się pisało dużo łatwiej, że tematy dosłownie leżą na ulicy, a zaczęło się od ulic miasta Radzyń Podlaski i wsi Cielętniki. Nasz wspaniały pisarz (przyznam się, że od lat wielbię tego pana) Janusz Głowacki stwierdził (cyt.): „Jak wygra PiS równie śmiesznego miejsca na świecie nie będzie”. A powiedział to dobre kilka miesięcy temu. Wierzę p. Głowackiemu, a mój stan uwielbienia dla Niego znowu poważnie wzrósł.

Jak mówiłem wcześniej, czasy nam się porobiły fantastyczne, więc można spokojnie usiąść w fotelu i z uczuciem całkowitego spełnienia napić się czarnej jak noc kawy i zapalić ulubionego papieroska. Tak, wiem – palenie jest szkodliwe i nie namawiam do tego nałogu, tym bardziej że w pewnym wieku człowiek jest już tak zmęczony ogólnoświatową presją, by palenie rzucić, że godzi się z tym i rzuca... No, próbuje, bo przecież nie wszystkim się udaje. A jak już rzuca palenie, to poznaje nowe doznania jakie prezentuje mu jego ulubiony organizm. Wahania ciśnienia, głód nikotynowy objawiający się okropnym ssaniem w żołądku, bóle głowy i ogólny stan rozdrażnienia. Uczucie ssania w żołądku chcemy zagłuszyć, zjadając tygodniowe zapasy żywności w cztery godziny i... nachodzi nas niepokojąca myśl, że przecież spasiemy się jak tucznik. Narzucamy więc sobie dietę, tę najokropniejszą z okropnych, czyli liść sałaty i szklanka wody dziennie. Uczucie rozdrażnienia rośnie w nas dziesięciokrotnie i wtedy najwięcej osób decyduje się na rozwód z miłością swojego życia, z którą przeżyliśmy pięknych trzydzieści lat. I nie masz człowieku nawet satysfakcji z rozwodu, bo nagle i niespodziewanie zaczynasz chorować. Chory, sam i bez jednego peta w domu, o którym i tak myślisz dzień i noc. Co takiego się stało, że nagle dostajesz raka? Wszystkie szkodliwe substancje, jakie ładowałeś w siebie przez okres, w którym paliłeś papierosy, odkładały się nie gdzie indziej, ale w tkance tłuszczowej. Nie chcąc utyć i stosując drastyczną dietę w momencie rzucenia palenia sam wydałeś pozwolenie, żeby wraz ze spalaną tkanką tłuszczową uwolnić do organizmu wszystko, co tak cicho sobie siedziało i jeść nie wołało. Masz raka, nie palisz, jesteś samotny jak palec i nie masz już bracie żadnych przyjemności w życiu. Spoglądasz w ekran telewizora i z nienawiścią patrzysz na twarz Marii Czubaszek, która żyje wyłącznie na papierosach i parówkach. Nie rozstaje się z nimi ani w dzień, ani nocą. Jak mniemam nie jednokrotnie zdarzy się, że pani Maria zaciąga się parówką i przegryza papierosem. I co najgorsze w tym wszystkim – JEST SZCZĘŚLIWA. Powtarzam, nie zachęcam do palenia papierosów, ale... radzę się głęboko zastanowić zanim zaczniecie je rzucać. Wymyślcie sobie plan, który nie skończy się taką tragedią, jaką opisałem powyżej, albo bądźcie szczęśliwymi osobami, jak wspomniana Maria Czubaszek. Ale przede wszystkim, nie zamartwiajcie się tym, że ktoś nowy doszedł do władzy. Politycy są jak deszcz. Oczywiście czasem to prawdziwe pory deszczowe, ale zwykle to zwykły deszcz, który wcale nie musi nas zmoczyć, a jeśli nawet to zawsze jest pewność, że w końcu po deszczu wyjdzie słońce, bo deszcz jak politycy – przemija.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze