Wszyscy się wypowiedzieli, wypowiem się i ja.
Cóż chcieliście osiągnąć, Fundacjo Mamy i Taty, swoją, chyba najsławniejszą, kampanią „Nie odkładaj macierzyństwa na później”? Sławę? Udało się. Pokazanie młodym kobietom, że sorry – albo kariera albo macierzyństwo? Udało się. Upokorzenie tych wszystkich kobiet, którym powiodło się zawodowo, ale nie mają dzieci (bo nie mogą/nie chcą/nie udało im się)? Udało się. Obrazić mnie – matkę trójki dzieci, które szczęśliwie urodziły się przed moimi 31 urodzinami, sugerując, że to nie ja podróżowałam do Paryża i Tokio, to nie ja mam ładny dom i to nie ja zrobiłam karierę? Niestety, to też Wam się udało. Sądzę, że obraziliście nawet moją koleżankę, która macierzyństwa nie odłożyła na później, urodziła dzieci w wieku najlepszym na rodzenie dzieci, i wylądowała „na kasie” w Biedronce. Zdarza się, że nie ma na buty dla dzieci w zimie, a we wrześniu na podręczniki. Część jej koleżanek z klasy ma maleńkie dzieci, mieszkania (tzn. bank ma te mieszkania), zwiedzanie Paryża, a nawet Tokio za sobą i pieniądze, żeby zwiedzać teraz świat z dziećmi. Mają również perspektywy, bo nawet, jeśli je ktoś wyrzuci po urlopie macierzyńskim z pracy, to mają wykształcenie i doświadczenie. A jak nie, to wyjadą, tyle że nie na zmywak. Są również na tyle młode, że będą miały siłę biegać za tymi dziećmi.
Obraziliście także moją koleżankę, która karierę zrobiła, pracę swoją lubi, ma dom, nie ma kredytu, nie ma oszczędności i nie może iść na L4, bo jak nie pracuje, to nie zarabia. Ma 42 lata. Nie odkładała macierzyństwa na później, tylko odpowiedzialnie podeszła do sprawy uznając, że każdy jej kolejny facet to patałach i nie zrobi krzywdy ewentualnemu dziecku kłótniami, rozwodami i takimi tam. W końcu znalazła TEGO. No, ale niestety, ma te 42 lata, TEN też niezbyt młody no i mają 4% szans na dziecko. A nie mówiliśmy! – powiecie. Mówicie rzeczy oczywiste dla każdego. Im później tym trudniej. Po 40. jest ciężko, po 50. nie ma wielkich szans. Tylko ona nie latała po świecie, nie kupowała foteli za 20 tysięcy i nie czekała, aż kariera rozwinie się jak nie wiem co. Ona nie miała z kim mieć dzieci.
Wywołaliście poczucie winy u innej mojej koleżanki, która, po 23 latach swojego życia, poznała obecnego męża, a po dwóch od tego wydarzenia postanowiła zajść z nim w ciążę. No to teraz ma 31, dom, samochód i depresję, bo do tej pory się nie udało. Kiedy zobaczyła ten spot, to się rozpłakała, że jest taka sama. Nie jest, bo niczego nie odkładała i ma męża (i nie stać jej na fotel za 20 tysięcy, chociaż stać ją na podróże), choć jest szara i smutna, jak ta Wasza pani.
Wasza kampania jest płytka, podła, bezduszna, szkodliwa i kompletnie odrealniona. Piszecie na swojej stronie, że pragniecie „wzbudzić refleksję nad rozbudzanymi przez konsumpcyjny styl życia aspiracjami, wśród których coraz częściej synonimem sukcesu osobistego jest pozycja zawodowa, zamożność, samorealizacja, zaś macierzyństwo bywa postrzegane jako przymusowa przerwa w dążeniu do owych celów.” Wiecie... Są kobiety, które nie chcą mieć dzieci, niezależnie od pozycji zawodowej, zamożności i partnera. Po prostu. Ma to związek z wolnością, nie zaś z konsumpcją. Chyba, że chodzi Wam o te kobiety, których aspiracje rozbudzane przez konsumpcyjny styl życia to buty dla dziecka, rower dla dziecka, prywatne leczenie dziecka (wiem co mówię, bo gdy moja córka przeziębiła się na początku stycznia, w ciągu trzech tygodni wydałam 500 zł – na dwie wizyty u prywatnego laryngologa – bo na wizytę w przychodni w Piasecznie czeka się ponad miesiąc, a i tak nie ma takiego sprzętu, jak w placówkach prywatnych). Sądzicie, że matka w wieku od 20 do 25 lat, bez zamożnych rodziców i bogatego męża, może sobie wyciągnąć w jednej chwili 500 zł? Chyba z Providenta.
Zrobiliście szum, zwalił się na Was hejt, ludzie się kłócą, jest super! Tzn. Wy uważacie, że jest super. Nie jestem pewna w takim razie czy powinniście dalej zajmować się kampaniami społecznymi, ponieważ te mają na celu wywołanie zmian społecznie pożądanych. Wasza za to trafia (jak wyliczyła Paulina Młynarska) do 1,5% kobiet w Polsce. Nie, nie, spokojnie, ja zrozumiałam Wasz spot. Nie jest taki znowu skomplikowany. Chodzi o to, żeby nie dążyć do tego fotela, do tych podróży, do tego domu za milion złotych. Tylko że żadna z bezdzietnych kobiet, które znam, do tego nie dąży. One dążą do zapewnienia ewentualnym dzieciom stabilnego życia i odpowiedzialnego taty. I z tym jest zazwyczaj problem. Żadna z nich nie wegetuje, choć pragnie dziecka. Znam też kilka kobiet, które dzieci posiadły zdecydowanie za wcześnie (chociaż wg Was w idealnym momencie dla kobiety) – zanim osiągnęły cokolwiek – no i przyznam, że trochę wegetują. Znam oczywiście też takie, które urodziły w wieku 20 lat i radzą sobie z podróżami i karierą doskonale. Ja za to uważam, że nic lepszego w życiu mnie nie spotkało, jak moja mała trójka. Tyle, że zdążyłam zdobyć wykształcenie, doświadczenie, zwiedzić pół Europy i znaleźć im bardzo dobrego tatę. Znam też dwie takie, które zostały matkami z powodu presji otoczenia (Wasz spot to właśnie to), a okazało się że są pozbawione instynktu macierzyńskiego. No i trochę jest dramat dla tych dzieci. No i oczywiście znam takie, które dzieci nie chciały mieć, nie chcą i chyba już nie zechcą. Macierzyństwo to NASZA SPRAWA. I wypadałoby nas wspierać jeżeli się na nie zdecydujemy, a nie robić kampanię o niczym.
Napisz komentarz
Komentarze