Reklama
Odkryj serce Twojej społeczności – zapisz się na newsletter Przeglądu Piaseczyńskiego!
 

 

 

 

Katastrofa samolotu pasażerskiego pod Piasecznem w 1937 r.

Dzięki zdigitalizowaniu gazety z 1937 r. i otrzymałam nowe wiadomości na temat katastrofy samolotu, która wydarzyła się 11 listopada 1937 r. około godz. 16.40 pod wsią Mysiadło w niewielkiej odległości od granic Piaseczna. Tego dnia rozbił się samolot komunikacyjny PLL LOT Lockheed L-10 Electra, lecący z Krakowa do Warszawy. Katastrofa — w której zginęły 4 osoby a  8, odniosło rany. Wydarzyła się ona wskutek złych warunków atmosferycznych (gęstej mgły) i fatalnych zbiegów okoliczności.
Katastrofa samolotu pasażerskiego pod Piasecznem w 1937 r.
Szczątki samolotu Lockheed L-10 Electra rozbitego pod Piasecznem (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 3/1/0/8/4216/1, domena publiczna)

Pierwsza pomoc

Z pierwszą pomocą pospieszyły, dopiero po godzinie, zmotoryzowane oddziały wojska, powracające z defilady z Warszawy. Około godz. 17.30 po lekarza Ubezpieczalni Społecznej w Piasecznie dr. Wacława Starczewskiego przybył motocykl wojskowy.  Lekarz, zabrawszy materiały opatrunkowe, udał się niezwłocznie motocyklem na miejsce katastrofy. Zabici i ranni pogrążeni byli w błocie. Przy świetle latarki elektrycznej dr Starczewski przystąpił do nakładania opatrunków. Najbliżej samolotu leżeli: pani Kostanecka, która zginęła na miejscu wskutek urazu głowy, obok jej syn, na jego ciele nie było widać żadnych obrażeń, zmarł w karetce. Gdy lekarz przystąpił do badania pana Kostaneckiego ten jeszcze oddychał. Inne ofiary katastrofy leżały obok kadłuba w odległości od 5 do 10 m. Lekarz opatrzył kolejno wszystkich rannych, z których kilku było nieprzytomnych. Wkrótce przybyły wezwane z Warszawy sanitarki wojskowe. Samochody przeciągnięto przez błotnistą ziemię przy pomocy traktora z folwarku Mysiadło. Po umieszczeniu rannych w karetkach przewieziono ich do Warszawy.

Tytuł prasowy z prasy polskiej dzień po katastrofie fot: zbiory ms

Stan pasażerów i pilotów samolotu 

W katastrofie zginęli: Janina Kostanecka żona profesora, byłego rektora UJ w Krakowie i byłego prezesa Polskiej Akademii Umiejętności dr. Kazimierza Kostaneckiego, syn Kostaneckich dr Jan, docent ekonomii na UJ w Krakowie, na stałe zamieszkały w Warszawie, dojeżdżający na wykłady do Krakowa, ożeniony z Angielką. Zginął Jerzy Gablenz — przemysłowiec, kompozytor, pedagog z Krakowa, lat 50, który osierocił żonę i 4 dzieci. Na miejscu zginął Bergrin — obywatel szwedzki, przemysłowiec z firmy SKF produkującej łożyska kulkowe. Wśród rannych znajdowali się: Pelagia hr. Potocka, Hans Tansig z Krakowa, obywatel austriacki, współwłaściciel zakładów metalowych  w Krakowie, Wilhelm Beer i jego żona, Kazimierz Pelczar naukowiec z Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, oraz  inż. Braun z Krakowa, pilot i radiomechanik. 

Nekrolog Janiny i jej syna Jana Kostaneckich fot: zbiory ms

  

Piątek 12 listopada 1937 - dzień po katastrofie

Ranni i poszkodowani w katastrofie: prof. Kazimierz Pelczar i hr. Pelagia Potocka przewiezieni zostali do szpitala św. Józefa na Wilczej. Pozostali ranni: Wilhelm Beer, przemysłowiec z Wiednia, oraz jego małżonka, Hans Tansig, radiomechanik Zygmunt Bluszcz, inż. Kazimierz Braun i

pilot Mieczysław Witkowski trafili do Instytutu Chirurgii Urazowej przy ul. 6-go Sierpnia.  Stan prof. Pelczara z Wilna nie wydawał się groźny, przechadzał się po szpitalu, jednakże ze względu na możliwość urazów wewnętrznych kazano mu się położyć. Stan pilota p. Witkowskiego również nie budził obaw o życie. Miał on powikłane złamanie prawej kończyny dolnej. Wobec obawy gangreny i tężca otrzymał zastrzyk przeciwtężcowy. Po operacji złożenia nogi, dokonanej przez prof. Levittoux pan Witkowski czuł się stosunkowo nieźle. Pani Beer miała nadpęknięcie miednicy, jak się zdaje niegroźne. Jej mąż doznał zwichnięcia przedramienia. Inż. Braun ogólne potłuczenie. Pani Potocka nie odzyskała przytomności, ale tętno i ciśnienie krwi było niezłe. Hr. Pelagia Potocka była wśród tych pasażerów, którzy przeżyli katastrofę, w najcięższym stanie. Stwierdzono u niej wstrząs mózgu, ranę tłuczoną w okolicy czołowej. Dla podtrzymania działalności jej serca musiano dokonać kilku zastrzyków. Pan Tansig czuł się o tyle dobrze, że ze szpitala przeniósł się do hotelu. Radiotechnik p. Bluszcz również na własne żądanie przewieziony został  do domu.

Przed szpital zajechał luksusowa limuzyna, z której wysiadł hrabia Potocki, przyjechał odwiedzić córkę, niestety lekarze nie mogli wpuścić ojca do panny Pelagii, jej stan nie pozwalał na odwiedziny.

 Rodzina Potockich

Panna Pelagia Potocka  studentka Akademii Sztuk Pięknych leciała na pogrzeb swojego brata Ignacego do Warszawy. Urodzona 14 stycznia 1909 r. w Krakowie, w chwili katastrofy miała 28 lat. Ignacy był starszym bratem Pelagii, zmarł w wieku 33 lat. Nieszczęście, jak to w życiu bywa, jedno za drugim. Dla rodziców zły los, syn jeszcze niepochowany Pelagia w stanie śpiączki w szpitalu. Pelagia i Ignacy byli dziećmi hr. Franciszka Salezego Potockiego szefa departamentu wyznań w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Franciszek był mężem Małgorzaty Marii ks. Radziwiłł na Nieświeżu H. Trąby. Potoccy mieszkali przed rewolucją październikową w majątku Peczera (dziś wieś w Ukrainie), gdy dobra Potockich znalazły się na terenie ZSRR, odebrano im majątek, a oni przenieśli się do swojego pałacu w Krakowie, który mieścił się na rogu Brackiej i Rynku. Władza ludowa po 1945 r. odebrała Potockim pałac krakowski, ale pozostawiła kilka pokoi, w których mieszkali potem spadkobiercy rodziny. 

Sobota 13 listopada 1937 - trzeci dzień po katastrofie

Stan rannych w czwartkowej katastrofie lotniczej pod Piasecznem: hr. Potocka nie odzyskała dotąd przytomności, lekarze uważają jej stan za poważny. Dość poważnie przedstawiał się stan zdrowia pilota Witkowskiego. Noga w dwóch miejscach złamana została złożona, wobec tego jednak, że złamanie połączone było z raną otwartą — ciągle jeszcze trwa obawa zakażenia.  P. Braun, który miał pęknięte płuco, otrzymał odpowiednią serię zastrzyków. Lekarze uważali, że jeżeli w ciągu 12-24 godzin nie ukażą się objawy zapalenia płuc, stan chorego będzie się stale poprawiał. Pani Beerowa (nadpęknięcie miednicy) leży w gipsie. Stan poważny, ale dla życia niegroźny. Jej mąż miał nastawione wybicie stawu barkowego, ale dalej złamanie obojczyka. Stan Beera jest dobry. Pozostali ranni: prof. Pelczar, radiooperator Zygmunt Bluszcz i Tansig czują się zupełnie dobrze.

W sobotę od rana rozpoczęto badanie wysokościomierzy w Instytucie badań technicznych lotnictwa, trwały prace nad ustaleniem stanu obu wysokościomierzy (altimetrów). Pracowało nad tym ośmiu specjalistów. Oświadczono, że wyniki tych badań nie będą zapewne znane przed poniedziałkiem. CDN


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Tomek G. 25.10.2022 09:05
Ciekaw jestem czy da się precyzyjnie określić miejsce katastrofy. W 1937 samoloty lądowały już na lotnisku Okęcie, więc trasa nalotu mogła być zbliżona do obecnej. Z drugiej strony samoloty mały dużo mniejszą prędkość więc mogły manewrować w zupełnie inny sposób. Z niecierpliwościa oczekuje na CDN :-)

Reklama
Reklama
Reklama