Spacerując po parafii w Kamionce piątkowym popołudniem, zauważyć się dało pewne swoiste poruszenie. Ludzie do swoich domów przenosili krzesła od sąsiadów, przywozili krzesła samochodami, w ogrodach powstały altanki, namioty, stanęły ławy znane z piwnych festynów.
Przemierzając z dziećmi gołkowskie włości zaliczane do kościoła w Kamionce, pomyślałam sobie, że jak na sezon grillowy, to zrobiło się zbyt poważnie. To jest maj, zauważyłam, pachnie szalonym zielonym bzem... Komunia.
Szczęśliwie spotkałam koleżankę posiadającą syna w tzw. wieku komunijnym, spytałam więc, czy sobie dobrze połączyłam fakty. Potwierdziła skinieniem głowy, zatroskanym wyrazem twarzy i przewróconymi oczami. Ojojoj, mówię, co się stało? Komunię mam, powiedziała koleżanka, po co mi to? Wiesz ile komunia kosztuje? No nie wiem, mówię, Eucharystia to chyba za darmo jest (znam się, bo miałam filozofię z ogólnopolskiej sławy Profesorem Filozofem Religioznawcą). Co???, odpowiedziała, jakbym się w ogóle urwała z jakiegoś innego wszechświata, muszę iść, kochana, bo mam dużo roboty, zdzwonimy się, dodała.
Znając ją, zapewnić mogę, że wypowiedziany przez nią wykrzyknik w formie pytającej, nie oznaczał, że ona nie wie, co ten syn będzie robił następnego dnia w kościele. Natomiast wydaje mi się, że w tym ferworze walki z całym światem i swoim kontem w piątkowe popołudnie nie miało to większego znaczenia.
Wróciłam do domu, dzieci zasnęły, wyjęłam album ze zdjęciami – 1992, kościół w Jazgarzewie projektu Konstantego Jakimowicza i prawdziwa rewia mody ośmiolatków, a raczej ośmiolatek. Chwała za te alby dzisiejsze, które przynajmniej ze stroju podczas komunii nie robią festynu (choć przyznam, że nie wiem. jakie stroje obowiązują w tym roku w Kamionce, natomiast siostra cioteczna w Sandomierzu w roku 1990 wystąpiła w albie, więc nie jest to taka nowość).
Wpisuję w Google komunia 2016. O Eucharystii nic. Dowiedziałam się za to, że komunia w restauracji kosztuje jakieś 1 500 zł i wiem już, jakie są najlepsze prezenty dla młodego człowieka. Medalik, jak wyczytałam, to prezent nieco przestarzały, jednak warto go kupić jako gift dodatkowy (ale akurat na zdjęciu na owej stronie było logo firmy Apart większe od medalika, więc może ten gift dodatkowy jest stwierdzeniem sponsorowanym). Rower naturalnie to żaden znak czasów. Ja też dostałam rower, a raczej 200 000 polskich starych złotych na niego. Starczyło mi na używany górski, żadne tam Wigry 3.
Czytam dalej. Kurs żeglarski, laptop, tablet, skok ze spadochronem (no to już przybliża jakoś komunikanta do Boga, przynajmniej odległościowo), zegarek, quad, smartfon, smartwatch, pieniądze, konsola do gier i elektryczna hulajnoga. Ktoś wpisał Pismo Święte. Brawo Ktoś.
Przyjęcie i podarunek z okazji komunii to nie jest głupia rzecz. W końcu ma to być ważne wydarzenie dla dziecka, do którego z zasady, uczęszczając na religię, przygotowuje się rok. Warto to wesprzeć jakąś przyjemnością dodatkową dla dziecka. Z tego co ja się jednak orientuję, dzieci lubią gości, zwłaszcza takich, którzy odwiedzają je z rzadka, np. z powodu odległości. Przyjęcie i coś drobnego np. ten przestarzały medalik (w końcu to uroczystość katolicka), powinno wystarczająco podkreślić rangę tego wydarzenia i stworzyć przyjemne wspomnienie. Jak to dziecko ma jednak pamiętać o przyjęciu Eucharystii i po co ją w ogóle przyjęło, jak z tej okazji skoczy ze spadochronem albo dostanie quada (ośmiolatek!)? W kwestii równowagi to, za przeproszeniem, okrągły opłatek, wymięka.
Czemu robimy to dzieciom? Czytam w komentarzach, że to dobra okazja, żeby dziecku podarować wymarzony rower. A Dzień Dziecka, zbliżony do komunii terminem, to nie jest dobra okazja? Skąd się wzięła nie taka nowa (świecka?) tradycja? Czemu na siłę staramy się przebić to spotkanie dziecka z Ciałem Chrystusa?
Czy naprawdę wierzący rodzic, rozumiejący sens komunii, podaruje dziecku z jej okazji laptopa? A może ten rodzic nie chce zostawić dziecka w tyle za kolegami z klasy i myśli, że musi? Wmawia Wam rzesza specjalistów, że ośmiolatek potrzebuje własnego laptopa, albo w tańszej wersji tablet. A rodzice w to wierzą chyba bardziej niż w tę Eucharystię.
Dla ośmiolatka prezent w postaci quada to tak jak na 18 urodziny dostać nowego jeepa. A może nie? Może musimy mu podarować skok ze spadochronem? Tylko po co?
Ku pokrzepieniu mego serca czytam wypowiedź wrocławskiej restauratorki, że rzadko zdarza się aby na przyjęciu komunijnym był alkohol. Przynajmniej tyle.
Napisz komentarz
Komentarze