Reklama

Zdobyć męża

Zdobyć męża

„Żona, to jak dziecko. Dba się o to i pilnuje się tego. To jest wszak taka własność. Wyłączna, ceniona własność (...)” Milred J. 1930 r. „Jak zdobyć męża?: tragedia samotności kobiecej”.
Setny numer, majówka, wypadałoby napisać coś lekkiego. Wpadł mi akurat w ręce poradnik pochodzący z zamierzchłej przeszłości. Lekki nie jest (chociaż waży mało), w zasadzie to nawet przerażający. Na szczęście jest to wykopalisko, nieaktualne już dzisiaj. Można się więc trochę pośmiać i cieszyć się, że świat tak bardzo się zmienia.
Wprawdzie znalazłam na stronie 19. poradę, którą miliony kobiet ignoruje, nie zna, powinno sobie wypisać gdzieś, zaczipować w mózgu: MĘŻCZYZNĘ NALEŻY ZACZĄĆ ZDOBYWAĆ DOPIERO POZNAWSZY GO DOBRZE, A NIE OD RAZU. Na końcu tekstu okazuje się jednak, że to nie chodzi o to, żeby nie wpaść na minę, tylko o to, żeby wiedzieć jak mężczyznę móc „podbić, zawojować, zdobyć”.
„A panna na wydaniu? Panna na wydaniu czeka tylko rozgrywki między jej „przyszłym” a rodzicami i wypatruje przeważnie biernie rezultatów tej rozgrywki.
Bo taka panna narzucać się nie może. Mało, że nie wypada jej, ale psychologja kobieca jest dość złożona i intuicja dziewczęcia odgaduje, że (...) mężczyzna nie lubi jak mu się w czemś ważnem dla niego pomaga. Dlatego panna przeczuwając to, jest bierną i raczej pozwala się zdobywać bez udziału jej samej”.
Kiedy panna już panną nie jest, wg Milred J. objawia się u niej „dziwna aktywność, impulsywność, zmiana usposobienia” oraz pokazuje „rogi poślubne”. Znika czar dziewczęcy. Mężczyzna obojętnieje. Oczywiste jest, że pojawiają się wówczas jakieś kłótnie, niesnaski. I kto jest winny? No kobieta przecież, bo za wcześnie zdjęła maskę.
Małżeństwo jest jej potrzebne jak powietrze. Nabiera wtedy samodzielności, wychodzi do ludzi. Przede wszystkim jednak „przyjemnie jest mieć kogoś, o kogo można dbać, kogoś słuchać, na kogoś czekać z obiadem”. „A jaka to jest rozkosz być na dobranoc pocałowaną i pogłaskaną”.
Kobieta oczywiście nie jest tylko żoną. Będąc żoną, od tych głaskań i pocałunków na dobranoc, staje się matką. Matką staje się po (UWAGA dla wszystkich kobiet, które rodziły kilkanaście lub kilkadziesiąt godzin, bo to jest mocny fragment) „krótkich i rozkosznie bolesnych cierpieniach”.
Ku przestrodze chyba Milred J. napisał rozdział II pt. „Los samotnej kobiety”.
O jaki to jest los! Po pierwsze te, co za młodu mówią z lekceważącym przekąsem o zamążpójściu, „grają komedję, czyli udają”. Pozamiatane w temacie. Wiadomo.
Stara panna jak już nią się stanie, do swego stanu się przyzwyczaja, „i albo przerzuciła się w wir społeczeństwa, pedagogiki, filantropji albo wszystkie swe zdziwaczałe uczucia i sentymenty przelała na zwierzęta. Stąd ta zadziwiająca miłość do pieska, kotka (...), do Pikusia, czy jakiegoś Burka”. W ogóle stara panna w swoim życiu nie ma przyszłości. No i nienawidzi mężczyzny. Bez powodu zupełnie. Później Milred J. wyżywa się trochę na nich, w sposób którego nie będę przytaczać.
Poradnik poukładany jest w dobrej kolejności. Po opisaniu losu samotnej kobiety następują porady, jak męża zdobyć. Po przeczytaniu jak to jest być starą panną, każdy poszedłby tego męża szukać. Problem w tym, że trzeba go zdobyć, nie zdobywając, bo przecież należy czekać biernie na ruchy rozgrywających. Milred J. ma jednak trochę złotych rad.
„Niech robi, co mu się żywnie podoba. Wystarczy, gdy się jego zaletami żywnie zachwyca i widzi się je, a o wadach najwyżej nie mówi”.
„Być sobą. To znaczy kobietą. Zachowywać się naturalnie. A nie operować sztuką i robić z siebie cudaki, rokoka jakieś”.
„Raczej pragnie on [mężczyzna] poddania się, zaufania, dziecinnego podejścia”.
„Nie ma takiego mężczyzny, któremu by taka emancypantka zaimponowała na dłużej”.
Należy też uważać, kiedy przebywamy z mężczyzną.
„Obcowanie takie jest umoralniające albo destruktywne. To zawsze zależy od mężczyzny. Jakim jest mężczyzna, taką będzie jego kobieta”.
Zabawnie się to czyta, żyjąc w czasach, w których lepiej (łatwiej) jest być singielką niż żoną, która usługuje mężowi i ogólnie siedzi cicho. Oczywiście są jeszcze tacy mężczyźni, którzy chyba powyższy poradnik czytali na dobranoc. Natomiast nie ma już kobiet, które by się na to godziły.
I tym optymistycznym akcentem, z poczuciem, że zamierzchła przeszłość jest zamierzchła i nie wróci, chciałabym życzyć udanej majówki.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze

Reklama