Reklama

Kuklinowscy

Kuklinowscy

W historii naszej ukochanej ojczyzny było wielu przywódców, o których Polacy nie mieli najlepszego zdania. Nie będę się rozwodził nad postaciami z odległej historii, wolę pomówić o tych, których pamiętam osobiście. Był sobie Władysław Gomułka o pseudonimie „Towarzysz Wiesław”, który przez chwilę wydawał się zbawcą Polski, gdyż nasza klasa robotnicza dała się nabrać na jego „socjalizm z ludzką twarzą”. Czar prysł szybko i zastąpił go inny towarzysz, górnik z Belgii, czyli Edward Gierek. On również snuł opowieści o „przodującej roli partii”, która czyni wszystko „by Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej” i prosił ze łzami w oczach i chytrym uśmiechem na twarzy: „Pomożecie?!”. Tak, obie te postacie doprowadziły do protestów społecznych i do całej masy zabitych i rannych rodaków. A ja pamiętam, jak bardzo każdy, kto nie był partyjnym „przytakiwaczem”, marzył o tym, by ci ludzie zniknęli, wyparowali, byśmy już nigdy nie musieli oglądać ich fałszywych facjat i nie słyszeć głupstw, które wygadują.
W czasie drugiej wojny światowej Anglicy planowali dokonanie zamachu na Adolfa Hitlera. Miało to załatwić dwóch snajperów dobrze ustawionych ze swoimi karabinami w pobliżu górskiej rezydencji Hitlera, ale... zrezygnowano z wykonania zamachu. Dlaczego? Ano dlatego, że uznali, iż Hitler popełnia tak wiele podstawowych błędów, osobiście dowodząc swoimi wojskami, że wojna się skończy szybciej, jeśli pozostanie przy władzy.
W demokratycznym państwie zamach, jako forma odsunięcia od władzy osoby wybranej w wolnych wyborach, jest niedopuszczalna. Mało tego, tylko osoba chora psychicznie chciałaby, by jakiś nieudacznik został świętym i wielbionym przez tłumy wyznawców przez następne dziesięciolecia. Czasem dobrze pozostawić taką postać w spokoju, nie przeszkadzać i niech osobiście „dowodzi”, niech ręcznie steruje rządem, gospodarką, niech jego decyzje Polacy poznają i zapamiętają na długo. Oczywiście jest to ogromnie kosztowne, oczywiście błędy takiej osobistości trzeba będzie naprawiać przed długie lata, ale i tak jest to mniej kosztowne niż rewolucja czy (nie daj Boże) wojna domowa. Nie martwiłbym się również o znajdywane w domach starych komuchów teczki, mające zdyskredytować największe autorytety. Wiara w to, że jakiś komuch chce nagle czynić dobro, jest jak wiara w to, że pedofil skończy ze swoimi zboczonymi czynami. Gdy się wyjedzie do innych krajów i zapyta o wybitnych Polaków, to zawsze usłyszymy na pierwszym miejscu Wałęsa. Usłyszymy jeszcze o Janie Pawle II, czasem będzie to Lewandowski, ale nigdy nie usłyszymy o jakimś zdrajcy, który służył Szwedom w czasie Potopu, a zwał się... Kuklinowski, któremu; „Wiek przyprószył siwizną jego włosy, twarz miał zwiędłą, zuchwałą i bezczelną” (cyt. z „Potop” H. Sienkiewicza).
Polacy, jako naród popełniali już wiele błędów i nie jesteśmy w tym odosobnieni. W historii nie zdarzył się ani jeden naród, który podejmowałby wyłącznie dobre decyzje, ale... wcześniej czy później, błędy zostały naprawione, bo taka jest kolej rzeczy. I ZAWSZE sprzedawczyki, łotry i plugawe postacie, myślące wyłącznie o sobie, a mające wpływ na losy Polaków, dostawały w historii Polski miejsce, które im się faktycznie należało. W czasie komuny codziennie oglądaliśmy „Dziennik Telewizyjny”. Jako że była to tuba propagandowa PZPR, wciąż oglądaliśmy całe hordy partyjnych aparatczyków, mówiących do nas z okienka telewizora nowomową partyjną, która mówiła o niczym i miała za zadanie ukrycie niekompetencji, arogancji i nieuctwa partyjnych tuzów. Nie ukrywała. Wszelka walka z satyrą opisującą ich głupotę motywowała Polaków do jeszcze większej satyry, bo śmiech był jedną z niewielu, ale i bardzo groźną bronią przeciwko tym, którzy próbowali zawładnąć naszą ojczyzną i naszymi duszami. Była to tak wspaniała broń, że do dziś uważa się czasy komuny za złoty okres polskich kabaretów i satyry. Nie pomagały zakazy występów poszczególnych twórców, nie pomagała cenzura i groźby aresztowania przez SB i milicję. Za to wszyscy artyści popierający tamtą władzę skończyli karierę wraz ze sztandarem PZPR wyniesionym z Sali Kongresowej przez niejakiego p. Rakowskiego. Kto dziś pamięta nazwiska sekretarzy komórek partyjnych, komisarzy ludowych, aparatczyków? Pamiętamy tylko
nazwiska wyjątkowych person, które przyczyniły się do cierpień nas wszystkich. I tak być powinno, postaci, za które musieliśmy się wstydzić jako naród, powinny być pamiętane przez wieki całe, właśnie w kontekście tego, co Polsce i nam wszystkim uczynili. Każdy naród ma swoich Kuklinowskich, Gomułki, Gierków. Ma również o nich pamięć, która przetrwała w dowcipach:
„Przychodzi Babiuchowa do Gierkowej z wizytą. Gierkowa kładzie na stół piękną bombonierkę.
– O, skąd masz takie pyszne czekoladki?
– Wiesz, Edward wczoraj wizytował zakłady Wedla i dostał w prezencie.
– No patrz pani! A mój Edward przedwczoraj wizytował konserwatorium, a żadnych konserw do domu nie przyniósł”.
Po komuchach, którzy dziś się objawili, pozostanie w naszej pamięci tylko kpina i cytaty, których nie powstydziliby się klauni z cyrków o światowej renomie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze

Reklama