Reklama

Gniazda chronione tylko w teorii? – ekspresowa wycinka na osiedlu Bratek

Na osiedlu Bratek w Solcu doszło do masowej wycinki drzew, co wzbudziło niepokój i sprzeciw mieszkańców. Pojawia się pytanie o skuteczność przepisów chroniących ptaki w okresie lęgowym oraz o realne możliwości egzekwowania prawa.
Gniazda chronione tylko w teorii? – ekspresowa wycinka na osiedlu Bratek
Użyto ciężkiego sprzętu, który przerabiał na wióry dopiero co ścięte drzewo

Autor: Jerzy Zalega

Cisza, w której do tej pory dało się usłyszeć jedynie śpiew ptaków, została przerwana przez dźwięk pił i ciężkiego sprzętu. W ciągu kilku dni zniknęły dziesiątki drzew, będących przez lata zieloną enklawą dla mieszkańców i schronieniem dla wielu gatunków ptaków. Zaniepokojeni sąsiedzi alarmowali służby, dokumentowali wycinkę i próbowali powstrzymać dalsze działania. Jednak – jak pokazuje praktyka – nawet w okresie lęgowym ptaków, gdy teoretycznie obowiązuje zakaz usuwania drzew, przepisy okazują się w dużej mierze martwe.

Interwencja mieszkańców i reakcja urzędu

Sprawa została zgłoszona do naszej redakcji przez jednego z czytelników - Jerzy Zalega, mieszkaniec osiedla Bratek, przyznaje, że jest przerażony skalą wycinki i jej wpływem na lokalną przyrodę. Przez lata mieszkańcy mogli obserwować jak na sąsiedniej działce rośnie zagajnik, z którego dzisiaj już niemal nic nie zostało. 

– Działka, o której mowa porośnięta była zagajnikiem, na który składała się grubo ponad setka drzew, niektóre rosły tu od kilkudziesięciu lat – relacjonuje Andrzej Zalega, prezes zarządu Stowarzyszenia Osiedla Bratek. – Zdjęcia, które posiadamy, pokazują skalę wycinki, grubość drzew oraz maszyny używane do wycinki. Znajdujący się na terenie działki zagajnik był schronieniem dla licznych gatunków ptaków, które miałem okazję fotografować i nagrywać. Wycięty zagajnik stanowił dla nich siedlisko lub ostoję, będącą miejscem rozrodu lub odpoczynku. Właściciel działki miał świadomość, że łamie przepisy – mieszkańcy osiedla rozmawiali z nim o tym. O realizowanej wycince była informowana gmina oraz straż miejska.

Na miejsce przyjechała straż miejska, a urzędnicy z urzędu gminy przyjrzeli się tej sytuacji pod kątem legalności. Jak tłumaczy Izabela Wrochno, inspektor ds. ochrony środowiska z Wydziału Ekologii i Gospodarki Odpadami, wycinano wówczas drzewa, które nie podlegają obowiązkowi zgłoszenia.

– Po otrzymaniu zgłoszenia o wycince drzew w Solcu natychmiast skontaktowałam się z właścicielem działki i wyjaśniłam sytuację. Okazało się, że na miejscu pracowała już straż miejska. Po dokładnym sprawdzeniu ustaliliśmy, że usuwane były drzewa o obwodzie poniżej 50 cm, które nie podlegają obowiązkowi zgłoszenia i każdy właściciel może je wyciąć. Właściciel złożył następnie formalne zgłoszenie usunięcia grubych drzew, które wymagają już naszej akceptacji. Zgodnie z przepisami mam 21 dni na przeprowadzenie oględzin w terenie, a cała procedura może trwać do 35 dni i w tym czasie obowiązuje tzw. zgoda milcząca. To standardowa procedura w takich przypadkach.

– Często mieszkańcy nie zdają sobie sprawy, że drzewa o tak małym obwodzie nie wymagają żadnych formalności i można je wycinać bez zgody urzędu. Podczas kontroli okazało się, że niektóre drzewa miały powyżej 60 cm, ale były to gatunki, dla których do zgłoszenia wymagany jest wyższy próg obwodu. Osoba wykonująca wycinkę była przeszkolona i świadoma tych różnic. Jeśli mieszkańcy podejrzewają naruszenie przepisów, mogą zgłaszać to do urzędu, a my prowadzimy postępowanie wyjaśniające. W takich przypadkach dowodami mogą być zdjęcia lub filmy dokumentujące wycinkę. Zawsze staramy się wyjaśnić wszelkie wątpliwości i działać zgodnie z obowiązującym prawem.

W przypadku działalności gospodarczej przed wycinką wymagana jest ekspertyza dendrologiczna, natomiast osoba prywatna ma uproszczoną procedurę. Fot. Jerzy Zalega

Okres lęgowy ptaków – prawo a rzeczywistość

Zgodnie z polskim prawem, od marca do października trwa okres lęgowy ptaków, w którym obowiązuje zakaz wycinania drzew i krzewów, zwłaszcza tych, na których znajdują się gniazda. Przepisy te mają chronić siedliska ptaków i zapewnić im spokój w kluczowym czasie rozrodu. Jednak – jak wynika z relacji urzędników i mieszkańców – rzeczywiste ograniczenie w praktyce nie istnieje.

– Okres lęgowy ptaków, trwający od 1 marca do 15 października, nie oznacza całkowitego zakazu wycinki drzew. Ustawa o ochronie przyrody nakazuje w tym czasie zachować szczególną ostrożność, ale nie wprowadza bezwzględnego zakazu. W praktyce właściciel miał prawo wyciąć drzewa, także te grube, pod warunkiem dopełnienia formalności i zachowania wymogów ostrożności. W przypadku działalności gospodarczej często wymagana jest ekspertyza dendrologiczna, natomiast osoba prywatna ma nieco uproszczoną procedurę. To bywa trudne do wytłumaczenia mieszkańcom, którzy oczekują całkowitej ochrony zieleni w tym okresie. Niestety, takie są obecne przepisy – tłumaczy Izabela Wrochno.

W praktyce oznacza to, że wystarczy zadeklarować „szczególną ostrożność”, by móc wycinać drzewa nawet w szczycie sezonu lęgowego. 

– Praktyka jest taka, że podchodzi się do drzewa, patrzy czy jest tam gniazdo. I wtedy ścina. Jak jest gniazdo, no to też ścina, bo kto mu udowodni – zauważa pan Jerzy, również członek osiedlowego stowarzyszenia. –Tworzy się fakty dokonane, a potem się to jakoś załagodzi. My jako stowarzyszenie tego nie chcemy odpuścić!

Ogromne straty dla środowiska

Wycinka objęła teren, który przez lata pełnił funkcję ważnej ostoi dla licznych gatunków ptaków i innych zwierząt. Andrzej Zalega, który od lat dokumentował życie przyrodnicze w tym miejscu, podkreśla, że zagajnik był schronieniem dla wielu gatunków ptaków, w tym m.in. bażanta, bogatki, drozda śpiewaka, grzywacza, kapturki, kosa czy mazurka, a także kukułki i słowika. 

Podobne obserwacje przedstawiał Jerzy Zalega, który zwraca uwagę na bogactwo ptasich gatunków oraz obecność innych zwierząt, takich jak zające czy sarny. Również według jego relacji, teren był miejscem gniazdowania i codziennego bytowania licznych ptaków. Zdaniem mieszkańców fakt, że wycinka została przeprowadzona właśnie w okresie lęgowym budzi szczególny sprzeciw. Użycie ciężkiego sprzętu oraz znaczne nakłady finansowe związane z wycinką może świadczyć o zamiarze szybkiego przygotowania działki pod sprzedaż lub nową inwestycję.

Wycięty zagajnik stanowił schronieniem dla wielu gatunków ptaków, m.in. dla zięby. Fot. Andrzej Zalega

Zobacz również galerię zdjęć gatunków ptaków zamieszkujących wycięty zagajnik:

Martwe prawo?

Choć ustawa o ochronie przyrody przewiduje kary za niszczenie siedlisk ptaków, w praktyce egzekwowanie tych przepisów jest trudne. 

– Te przepisy są bardzo nieprecyzyjne. Co to oznacza „z zachowaniem wszelkiej ostrożności”? Czy to jest jakoś zdefiniowane? Ekspertyza ekologiczna jest wymagana tylko przy działalności gospodarczej, a osoba prywatna może po prostu zgłosić zamiar wycinki i czekać na milczącą zgodę – komentuje Jerzy Zalega.

W rozmowie z naszą redakcją urzędniczka Izabela Wrochno potwierdza: 

W przypadku osób prywatnych z gruntem rolnym obowiązują nieco inne zasady, ponieważ właściciel może przywrócić teren do użytku rolnego bez konieczności zgłaszania wycinki wszystkich drzew. Jeśli ktoś wycina drzewa, by przygotować grunt pod uprawę, nie musi wskazywać celu wycinki w urzędzie. W tej konkretnej sprawie właściciel początkowo był przekonany, że może wyciąć drzewa właśnie z racji posiadania gruntu rolnego. Po mojej interwencji zgłosił jednak do wycinki drzewa grube, które wymagają zgłoszenia. Takie sytuacje pokazują, jak złożone są przepisy i jak łatwo o nieporozumienia. Każdy przypadek rozpatrujemy indywidualnie, zgodnie z literą prawa.

Mieszkańcy zaznaczają, że to co dzieje się na terenie działki już od dawna stanowi dla nich utrapienie:

– Zgodnie z planem zagospodarowania teren działki przeznaczony jest wyłącznie pod zabudowę mieszkaniową jednorodzinną i szeregową. Właściciel od lat jednak prowadzi na tym terenie uciążliwą działalność gospodarczą zwożąc na jej teren gruz, piach oraz ziemię niezidentyfikowanego pochodzenia – zaznacza Andrzej Zalega.

Czy coś się zmieni? Wnioski i postulaty mieszkańców

Członkowie Stowarzyszenia Osiedla Bratek czują się bezradni wobec praktyk, które prowadzą do nieodwracalnych strat przyrodniczych. 

– Mam mieszane uczucia, bo z jednej strony nie chciałbym odmawiać właścicielowi działki prawa do dysponowania własnym majątkiem. Ale z drugiej strony, myśląc jako odpowiedzialny obywatel, burzy się we mnie, że coś zrobiono wbrew przepisom, które są po to, by chronić przyrodę – mówi Andrzej Zalega.

Mieszkańcy podkreślają, że nie chodzi im o blokowanie inwestycji, ale o poszanowanie lokalnej przyrody i uczciwe stosowanie prawa. 

– Jeżeli to jest zgodne z prawem, nie mamy zamiaru tego blokować. Natomiast sposób, w jaki się obchodzono z tą zielenią, z tą enklawą przyrodniczą, jest faktycznie bulwersujący. To jest metoda, która w Polsce jest często stosowana – tworzyć fakty dokonane, a potem się to jakoś załagodzi – podsumowuje Jerzy Zalega.

Sytuacja na osiedlu Bratek w Solcu pokazuje, jak łatwo w praktyce ominąć przepisy mające chronić przyrodę. Mieszkańcy apelują do władz o skuteczniejsze egzekwowanie prawa. Stowarzyszenie Osiedla Bratek wystosował już pismo do Burmistrza Miasta i Gminy Góra Kalwaria, w którym domaga się przedstawienia jasnego stanowiska wobec dewastacji ptasich siedlisk w środku okresu ochronnego.

Fot. Jerzy Zalega
Fot. Jerzy Zalega
Fot. Jerzy Zalega
Fot. Jerzy Zalega
Fot. Jerzy Zalega

Czytaj też:

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze