Najpierw na gdańskim Targu Węglowym upadł prezydent. Potem upadła wiara, że umiemy jeszcze rozmawiać i godzić się, mimo dzielących nas różnic. W międzyczasie upadła kultura dyskursu. Z tego obrazu wyłania się wyraźnie jeden upadek, który razi w oczy – upadek mediów publicznych.
W ciągu ostatnich lat poziom dyskusji zarówno w mediach, jak i na ulicy, sięgnął rynsztoka. Dyskurs polityczny stał się wulgarny i skutecznie spolaryzował społeczeństwo. Chcąc nie chcąc, stopniowo nabieraliśmy odporności na jad sączący się z telewizji i z ust sąsiadów. Spowszedniały nam "kanalie" i "złodzieje". Okazało się jednak, że ta ustawicznie nakręcana sprężyna nienawiści w końcu pękła, rozlewając krew prezydenta Pawła Adamowicza. Ten moment mógł stać się okazją do opamiętania i złagodzenia używanego powszechnie języka. Tak się jednak nie stało. Wieczorny serwis informacyjny TVP podał następnego dnia widzom kolejną porcję programowej nienawiści, dla niepoznaki podlanej cieniutkim sosem refleksji. "Oto, do czego prowadzi mowa nienawiści" – powiedziała nam publiczna telewizja, pokazując palcem ofiary tejże i wygrzebując cytaty szyte tak grubymi nićmi, że każdy trzeźwo myślący odbiorca przecierał oczy ze zdumienia. W podtekście: sam był sobie winien za przynależność do partii, która nas obraża. Kolejne dni i kolejne programy nie były lepsze. Relacja z sobotniego pogrzebu również była zmanipulowana tak, by wskazać ludzi niewygodnych partyjnej linii. Chwilę później, w programie publicystycznym, jeden z dziennikarzy wypalił na antenie: "Jakie życie, taka śmierć".
Serwilizm telewizji publicznej od dawna już owocuje przekazami urągającymi ludzkiej inteligencji, tym razem jednak została przekroczona granica nie tylko etyki zawodowej, ale też zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Media okazały się publiczne już tylko z nazwy. W miejsce misyjności, otrzymaliśmy karykaturę dziennikarstwa; twór, którego jedynym celem jest służyć swojemu panu. Za wszelką cenę – czy to przez przemilczanie niewygodnych faktów, czy to przez półprawdy – dowodzi partyjnej linii. A na to nie może być zgody. Jedyną reakcją, z jaką powinna spotkać się aktualna polityka TVP, jest gorący sprzeciw każdej ze stron. Nie wolno nam wydawać przyzwolenia – choćby i milczącego – na tak perfidne praktyki. Bo skutki już zobaczyliśmy na gdańskiej scenie. I jeśli się nie opamiętamy, jeśli teraz nie powiemy wyraźnie STOP – prędzej czy później historia zatoczy koło i znów będziemy świadkami przelewu krwi. Czyjej tym razem? To trudno przewidzieć, bo nienawiść jest ślepa i obosieczna.
"Kłamstwo jest jedyną bronią tchórzy" – napisał kiedyś Stendhal. I warto te słowa mieć w pamięci w czasach, kiedy wieszanie i palenie podobizn przeciwników jest "wyrażaniem niezadowolenia", a wręczenie białej róży – "aktem nienawiści".
Przeczytaj!
- Mieszkańcy Leśnej żyją w ciągłym strachu. Czy drzewa faktycznie mogą runąć na ich domy?
- Piaseczno: nowe stawki opłat za odbiór odpadów komunalnych
- Ponad pół miliona złotych na remonty w szkołach i przedszkolach Górze Kalwarii
- Niski stan Wisły odsłonił tajemnicze pale. WOPR ostrzega wodniaków
- Budowa szkoły rozpoczęta. Co dzieje się na placu budowy?
- Droga w Obórkach wciąż czeka na działania
- Uwaga, testy syren alarmowych w gminie Lesznowola
- Jachty, motorówki, solarium z kawą - na co pieniądze z KPO w powiecie piaseczyńskim?
- Ksenofobia w Górze Kalwarii! Burmistrz Chmielewski apeluje o szacunek dla tureckich uczestników Erasmusa
- Przegląd Piaseczyński, wydanie 533
- Centrum Sztuki Współczesnej w browarze?
- Kanał Jeziorki wciąż zanieczyszczony
- Wrak samochodu w Wiśle. Skąd się tam wziął?!
- Była wójt gminy Lesznowola ponownie skazana!
Napisz komentarz
Komentarze