Gmina jest bezsilna, konserwator nieugięty, a dwór popada w ruinę.
Dwór Ryxów w Prażmowie to jeden z licznych przykładów zabytków, które są skazane na powolne niszczenie. Nieżyciowe przepisy i ich rygorystyczne przestrzeganie sprawiają, że zabytki zamiast służyć mieszkańcom okolicznych miejscowości, znikają jeden po drugim.
Jeszcze kilka lat temu w dworze funkcjonował ośrodek zdrowia. Jednak warunki panujące w nim w sprawiły, że nie nadawał się do dalszego użytkowania, a szans na remont nie ma.
Łatwiej i taniej byłoby ten dwór zburzyć i postawić od nowa niż remontować zgodnie z zaleceniami konserwatora – mówi Sylwester Puchała, wójt Prażmowa. - Sam projekt adaptacji kosztowałby 300 tys. zł. A potem trzeba by zabezpieczać wszystko od fundamentów, które należałoby odkopać, po dach. Co gorsza służby konserwatorskie nie pozwalają nic zmienić w układzie wnętrz dworu. Nie da się więc zaadoptować go do współczesnych wymagań. Pomieszczenia są ciasne, schody bardzo strome, nie ma szans na urządzenie tam jakiegokolwiek obiektu użyteczności publicznej.
Urzędnicza i finansowa bariera sprawiają, że władze gminy nie mają żadnego pomysłu na wykorzystanie budynku. A przecież to samo centrum Prażmowa. Dwór mógłby spełniać funkcje reprezentacyjne, albo mieścić instytucje służące mieszkańcom. Na razie niszczeje, od strony Jeziorki nie jest nawet ogrodzony. W zabytkowym parku widoczne są ślady ognisk i pozostałości imprez urządzanych na dziko w bezpośrednim sąsiedztwie budynku. Okolica jest zaśmiecona i zaniedbana.
A są w gminie przykłady zabytków, które mogą funkcjonować z powodzeniem. Należąca niegdyś do dworu gorzelnia mieści obecnie stylową restaurację Stara Gorzelnia. Wnętrza (głównie pięknie sklepione cegłą piwnice) zostały zaadaptowane na potrzeby gastronomii, bo były duże i nie miały mieszkalnego charakteru.
- Gdybym mógł w dworze Ryxów urządzić takie wnętrza jak w gorzelni nie byłoby problemu, moglibyśmy je wykorzystać na potrzeby gminy – przekonuje wójt.
Także dworek w Woli Prażmowskiej, dawny urząd gminy funkcjonuje, mieszcząc bibliotekę gminną. Dworek miał „szczęście”, bo jego wnętrza zostały dawno temu przebudowane. Teraz zapewne nie byłoby to możliwe, bo konserwator nie wyraziłby zgody na zmianę układu wnętrz.
Wygląda na to, że dwór będzie musiał niszczeć tak długo, aż runie. Wtedy będzie mógł zostać wycofany spod opieki konserwatorskiej, ruiny uprzątnięte, a teren sprzedany jakiemuś inwestorowi, który postawi w tym miejscu np. supermarket.
Napisz komentarz
Komentarze