W sobotę za azjatyckim barem w Wólce Kosowskiej znaleziono martwego psa. W tym samym boksie był inny, żywy, a na dachu suszyło się mięso niewiadomego pochodzenia.
W sobotę 24 marca policja w Lesznowoli zawiadomiła Fundację Animal Rescue Polska o interwencji na terenie baru w Wólce Kosowskiej, w której uczestniczyli policjanci, Powiatowy Lekarz Weterynarii oraz Sanepid. Policję zawiadomili okoliczni mieszkańcy.
– Na tyłach baru z azjatyckim jedzeniem znaleźliśmy zwłoki suczki. Obok niej w skandalicznych warunkach znajdowała się żywa suka – informuje Dawid Fabjański, prezes Fundacji Animal Rescue Poland.
Na dachu na sznurku suszyło się mięso. Lekarz weterynarii nie mógł stwierdzić, co to jest za mięso, ale zabezpieczył próbki.
– Sanepid zamknął bar, powiatowy lekarz weterynarii zabezpieczył próbki mięsa, będziemy je teraz wysyłać do ośrodka w Puławach, aby dowiedzieć się co to było za mięso – mówi nam rzecznik prasowy policji w Piasecznie Jarosław Sawicki.
Animal Rescue Polska zabrała żywe zwierzę do domu tymczasowego, a martwą suczkę na sekcję zwłok. Okazało się, że miała nieleczone ropomacicze i to prawdopodobnie rozlanie się ropy było przyczyną śmierci. Oprócz tego w jamie brzusznej znaleziono drut, który pokaleczył psu jelita. Skąd w brzuchu zwierzęcia znalazł się drut?
– Na podwórku panowały takie warunki, że to wcale nie byłoby dziwne gdyby pies, jedząc jakąś rzuconą karmę, zjadł przy okazji jakiś drut – mówi nam Fabjański. – My się zajmujemy zwierzętami i to nas interesuje. Ale nie chce się nam wierzyć, że ktoś przygotowywał jedzenie w takich warunkach. Otwarta zamrażarka z pierożkami, wszystko leżało w trudnym do opisania brudzie, w studni pływał biały, bulgoczący tłuszcz, a na tym wszystkim stała żywołapka, służąca do wyłapywania żywych małych zwierząt.
Więcej na temat znalezionego mięsa dowiemy się po badaniach w Puławach.
– Postępowanie dotyczące znęcania się nad zwierzętami przez obywateli Chin jest prowadzone przez miejscową policję oraz nadzorowane przez prokuraturę w Piasecznie – informuje Dawid Fabjański.
Nikt nie dowiedziałby się o ropomaciczu czy drucie w ciele psa, gdyby nie sekcja zwłok. Badanie dostarczyło dowody niezbędne do dalszego postępowania. Problem w tym, że poza Animal Rescue nikt nie chce wykonywać ani finansować autopsji.
Napisz komentarz
Komentarze