Reklama
HISTORIA

Telefony w historii Piaseczna

Moja przygoda z telefonem zaczęła się na początku lat 60. XX w. W tych czasach własny aparat ze słuchawką był absolutnie nieosiągalny. A jednak jakimś cudem założono w domu u moich dziadków telefon, którego abonentką była moja ciotka i to ona płaciła rachunki.
Telefony w historii Piaseczna
Aparat telefoniczny z ebonitu z tarczą

Źródło: zbiory autorki

Rozmowy przez telefon były drogie, szczególnie te zamiejscowe, a każdy z domowników chciał sobie pogadać z wujkiem w Gdańsku, czy narzeczonym tymczasem przebywającym w Białymstoku. W końcu ciotka się zdenerwowała i założyła kłódkę na tarcze aparatu telefonicznego i nie można było dzwonić, czyli nie było rozmów wychodzących, ale można było przyjmować rozmowy. Jeśli do mnie ktoś dzwonił, to babcia zakładała na siebie palto, maszerowała przez cały ogród do mojego domu i stukając do drzwi wejściowych wołała – Małgosia telefon !!!. I ja wtedy pędem leciałam do tego telefonu.

Skromna okładka książki telefonicznej z 1945 r. fot: Polona

Teraz takie odbieranie rozmów jest nie do pomyślenia. Ludzie wtedy najwidoczniej mieli dużo cierpliwości i w sumie chyba życzliwości, bo komu by się dziś chciało czekać kilka minut, aż dobiegnę do aparatu. Pierwszy nasz rodzinny aparat telefoniczny był naprawdę ładny, czarny, elegancki, ebonitowy ze srebrną tarczą. Tarcza była wykonana z jakiegoś metalu i nieco odchylona od podłoża, ta przerwa między tarczą i aparatem umożliwiała wsadzenie maleńkiej kłódki blokującej ruch tarczy. Kłódka była hamulcem obrotu tarczy. W sytuacjach awaryjnych trzeba było mieć przy sobie spinkę do włosów, która była podręcznym kluczem do kłódki. No cóż, było to może nie uczciwe, ale ...no wiadomo: potrzeba matką wynalazców. Czasami przychodzili do nas sąsiedzi i kontaktowali się przez telefon w swoich sprawach i zawsze zostawiali parę groszy obok aparatu telefonicznego. Siadali też na pogaduchy, dostawali szklankę wody, kompotu lub nawet herbatę i opowiadali swoje życiowe przypadki, które zmusiły ich do korzystania z telefonu. Budek telefonicznych było w Piasecznie mało, a jeśli już były to niestety często nieczynne, bo gdy ktoś się zdenerwował to w tych nerwach zrywał słuchawkę lub wyczyniał inne ekscesy w kabinie.

Spis abonentów, lekarzy z Piaseczna z 1948 r. fot: Książka Telefoniczna

W końcu przyszedł czas, gdy dostałam własny telefon, były to lata 80. XX w. Zielony aparat wisiał tuż przy drzwiach wejściowych na ścianie, obok stała kanapa i każdy, kto chciał pogadać przez telefon zasiadał na kanapie. Dzwonili od nas wszyscy sąsiedzi i powiem szczerze, że chętnie bym wróciła do tamtych czasów, bo tyle wtedy było wzajemnego szacunku zupełnie obcych sobie ludzi.  Otrzymaliśmy nr telefonu/abonenta podobny do zakładu hodującego kurczęta i często zdarzało się, że ludzie dzwonili w sprawie kurcząt do mnie. Mówiłam – pomyłka i rozłączałam się. Ale raz zadzwonił mężczyzna i bez wstępu i dzień dobry krzyknął w słuchawkę

  • Są kogutki !!! - pomyłka

dzwoni drugi raz

  • Są kogutki !!! - odpowiadam - pomyłka, to nie ten numer
  • Jak nie ten jak ten !!!

za kolejnym razem to samo, i ja wtedy pytam – Ile pan chce tych kogutków?

  • 20 na wtorek na nazwisko Iksiński!
  • Przyjęłam – odpowiedziałam i więcej nie zadzwonił. 

Często zdarzały się awarie sieci telefonicznej, bo prowadzone kable były linią napowietrzną i w przypadku większego wiatru zrywały się. Wtedy udawałam się do Piaseczna na ul. Kilińskiego, gdzie była Centrala Telefoniczna, meldowałam awarię i po kilku dniach znów telefon był czynny.

Książki telefoniczne

To zupełnie zapomniany już rozdział do tematu historii telefonii stacjonarnej. Najciekawsze są książki telefoniczne z czasów rożnych przełomów, bo można w nich odnaleźć bardzo ciekawe nazwiska i funkcje, dawne sklepy i spółdzielnie itd. Dla historyka taka książka to kopalnia wiedzy. Tu przykład – książki powojenne np. z lat 1945 – 1949.

 Spis abonentów dla Piaseczna w 1945

Cieniutka książeczka z kilkoma nazwiskami i instytucjami. I tak:

nr 14. do Polskiej Partii Robotniczej, nr 10. do Rejonowej Spółdzielni Mleczarskiej przy ul. Kościelnej. I tu ciekawostka, chodzi oczywiście o Dom Ludowy, czyli też przedwojenną zlewnię mleka dziś przy ul. Jana Pawła II, nazwa ulicy jeszcze przedwojenna, w 1945 r. jeszcze nie zmieniona na 22 Lipca. Nr 12. do Szpitala przy ul. Mickiewicza, który już rozpoczął działalność, też ciekawe. Nr 7. młyn na Pólku własność pana Trzeciakowskiego. No i w końcu pod nr 3. Urząd Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Mickiewicza. Do burmistrza Piaseczna, który okazuje się urzęduje przy ul. Ś-to Jańskiej 2. Chodzi tu oczywiście o ulicę Świętojańską. I znów ubecja pod nr 13. Lejtnant Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego urzędujący w budynku przy ul. Poniatowskiego. Nr 5. Magistrat przy rynku. Milicja na ul. Kościuszki, w Gołkowie i Iwicznej.

Książka telefoniczna z 1946. r.

I w tym przypadku mamy więcej informacji do badań, bo sporo wpisanych abonentów. Jest apteka przy ul. Kościuszki, którą dzierżawi pan Kotwica, jest kilku lekarzy, Fabryka Wód Gazowanych Grabowskiego, młyn parowy przy ul. Czajewicza i dalej Urząd Bezpieczeństwa przy ul. Mickiewicza i PPR też przy ul. Mickiewicza.

Dość zabawnym pouczeniem w regulaminie korzystania z tego typu telefonii, czyli łączenie przez centralę jest adnotacja – Unikać wszelkich rozmów z telefonistkami, gdyż to w wysokim stopniu utrudnia szybkie połączenie żądanych połączeń.

Książka Telefoniczna z 1946 r. fot: Książka Telefoniczna

Książka telefoniczna z lat 1948 – 1949.

W stosunku do poprzedniczek już bardzo rozbudowana w spis abonentów. Można znaleźć nazwiska lekarzy pracujących w mieście: na ul. Puławskiej dr Danielewicz, dr Górnicki w Zalesiu przy ul. Jałowcowej, dr Matusiak w al. 3 Maja 25, dr Rytarowska z ul. Mickiewicza, dr Szumilin z Gołkowa ul. Beniowskiego 4. i w końcu dr Żegliński z ul. Kniaziewicza 6.

Z ciekawostek: odnajdujemy przy rynku Polską Spółkę Obuwia „Bata”

Dziś nie ma książek telefonicznych, za to każdy ma swój aparat telefoniczny, który nosi przy sobie. Czy jest lepiej? Nie wiem, tamte czasy też nie były takie bardzo złe. Podobnie jest jak elektrownia wyłączy prąd na dłużej. Wówczas cała rodzina przychodzi do wspólnego stołu, zapala świece i rozmawia. Gdy pozostawiam w domu telefon, oczywiście przypadkiem czuje się ...wolnym człowiekiem. 

Ul. Kilińskiego z lat 50. Obok drewnianego domu pojawia się budynek Piaseczyńskiej Centrali telefonicznej fot: zbiory autorki. 

Czytaj też:

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze