Reklama

Władza, pieniądze i sport

Władza, pieniądze i sport

Spór między grupą rodziców a zarządem LKS Victoria Głosków otarł się już o władze samorządowe.

Na treningach piłki nożnej organizowanych w Głoskowie przez Ludowy Klub Sportowy Victoria Głosków gra setka dzieci i młodzieży. Na swoją działalność klub otrzymuje z gminy dotację w wysokości 130 tysięcy złotych rocznie. I właśnie sposób wydawania tej dotacji zainteresował kilkoro rodziców, a konkretnie zapisy w sprawozdaniu finansowym, które klub musi dostarczyć po zakończeniu roku gminie.
Brak danych
– Nigdzie nie są ujęte wpłaty od rodziców za stroje czy obozy – zwraca uwagę Miłosz Guzowski.
Rzeczywiście w sprawozdaniu takiej informacji nie ma, niemniej jednak jest ono robione wg określonego wzoru, a po stronie środków własnych klub wykazuje wydatkowanie pieniędzy pochodzących z wpłat od „adresatów zadania”, czyli zawodników. Zarząd klubu zwraca też uwagę, że w tym roku po raz pierwszy najmłodszy rocznik płaci sam za stroje, dzięki czemu stają się one własnością zawodników, a nie klubu, a nigdy wcześniej pieniądze od rodziców nie były brane poza jednym przypadkiem, gdy były zamawiane imienne koszulki dla każdego dziecka.
Niepokój kilkorga rodziców budzi jeszcze inna kwestia w rozliczeniu dotacji.
– Tradycyjnie w grudniu pojawia się kilka faktur na kilkanaście tysięcy złotych za zakup sprzętu. Co ciekawe idealnie co do grosza pozwalają one wydatkować 130 tys. zł dotacji – podkreśla Guzowski. Wobec tego postanowił dostać się w szeregi członków stowarzyszenia LKS Victoria Głosków, by przyjrzeć się z bliska pracy zarządu, ale okazało się to niemożliwe. Zarząd odmówił mu, mimo że w statucie wyraźnie jest zapisane, że członkiem stowarzyszenia „może zostać każdy obywatel Polski, który wyrazi gotowość uczestniczenia w realizacji celów klubu i na podstawie pisemnej deklaracji zostanie przyjęty na członka Uchwałą Zarządu Klubu”. Zdaniem Guzowskiego niechęć wynika z zapisów statutu, które przy utrzymaniu niezmiennego od lat składu członków klubu (24 osoby) gwarantują zarządowi utrzymanie ciągłości władzy.
– Każdy chciałby rządzić, a to trzeba się najpierw pracą na rzecz klubu wykazać – mówi wieloletni prezes klubu (obecnie w-ce prezes) Zbigniew Kęcik.
– I nie przez miesiąc, dwa, żeby tylko się w szeregi dostać, ale znacznie dłużej – dodaje Paweł Nowakowski.
Klub widzi to inaczej
Zdaniem zarządu klubu problemem jest przerost ambicji niektórych rodziców, którzy chcieliby zamienić klub w instytucję, która promuje tylko najlepszych i zarabia pieniądze.
– A my mamy inne cele. Jesteśmy wiejskim klubem, który ma dać szanse na grę każdemu dziecku – podkreśla prezes LKS Victoria Głosków Piotr Piętka. – Takie zadanie powierza nam gmina i z niego się wywiązujemy. A przecież odnosimy też sukcesy i to nie tylko w lidze piaseczyńskiej, ale i mazowieckiej – zauważa. Zarząd nie ukrywa rozgoryczenia zarzutami dotyczącymi co najmniej wątpliwej polityki finansowej.
– Będziemy się bronić, bo nie mamy sobie nic do zarzucenia – mówi zajmująca się księgowością klubu Karina Woźniak. – Pracujemy społecznie, poświęcamy swój czas i energię, bo nam zależy, a ktoś próbuje to zniszczyć.
Uwag do sposobu rozliczania dotacji nie ma też gmina.
– Klub Sportowy Victoria Głosków rozlicza się z funduszy gminnych bez zarzutu – powiedziała nam Mirosława Goch – Kierownik Referatu Spraw Społecznych. Kontrola urzędu sprowadza się jednak tylko do sprawdzenia przedstawionego przez klub sprawozdania, które składa się z krótkiej treści merytorycznej – jakie działania, przez kogo i kiedy zostały przeprowadzone (treningi, obozy, rozgrywki) oraz finansowej – spisu wszystkich faktur „biorących udział” w zadaniu. Do urzędu trafiają kopie faktur, oryginały mają być do wglądu przez 5 lat. Jedyna dodatkowa forma weryfikacji wywiązywania się z zadania to ewentualna wizyta urzędnika „incognito” na treningu celem sprawdzenia, czy rzeczywiście taki się w danym miejscu odbywa w określonym czasie.
Brak szans na porozumienie?
Niezadowoleni rodzice trafili już do przewodniczącego rady gminy Piotra Obłozy, który przekazał temat do zbadania Komisji Sportu.
– Będziemy chcieli zorganizować spotkanie obu stron i przekonać je do współdziałania dla wspólnego, czyli dzieciaków, dobra – mówi Obłoza.
Czy szanse na takie porozumienie są, trudno powiedzieć. Teoretycznie obie strony chcą tylko dobra klubu i ćwiczących w nim dzieci, wydaje się jednak, że konflikt dawno przekroczył już tylko kwestie sposobu trenowania małych piłkarzy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze

Reklama