Reklama

I po ławeczce

Ławeczka Kisiela to miała się pojawić na Skwerze Kisiela, to znów nie. Radni nie do końca mogli się zdecydować. A kiedy wszystko było już prawie gotowe, powiedzieli „nie”.

Właściwie ławeczka mogłaby już od kilku miesięcy stać na Skwerze Kisiela. Inicjatywę byłego radnego Zbigniewa Muchy poparł ówczesny burmistrz Zdzisław Lis, który zlecił zorientowanie się w kosztach przedsięwzięcia, następnie radni wpisali zadanie do budżetu na 2018 rok. Artyści z Poznania przygotowali oryginalny projekt – dwa fotele, na jednym miała siedzieć postać Stefana Kisielewskiego, a na drugim mieliby zasiadać chętni do zdjęcia z pisarzem, kompozytorem i felietonistą. I pewnie w okolicach ubiegłych wakacji pomnik stanąłby na skwerze, gdyby nie uwaga prawnika, że ławeczka to de facto pomnik i niezbędna jest zgoda rady na wzniesienie pomnika na placu. I tu już radni po raz pierwszy wykazali rozdwojenie jaźni. Nagle postanowili jeszcze to przemyśleć, choć niespełna dwa miesiące wcześniej przeznaczyli na zadanie 154 tys. złotych

– Jako organ wykonawczy mam to zadanie w budżecie i dziwię się trochę, że nagle zastanawiacie się państwo, czy należy to budować czy nie – zabrał wówczas głos burmistrz Zdzisław Lis. – Namawiam państwa do konsekwencji i podjęcia świadomie, podkreślam świadomie, decyzji w tej sprawie.

Radni myśleli przez dwa tygodnie do kolejnej sesji. W drugiej połowie lipca 2018 roku zdecydowali, że jednak pomnik Stefana Kisielewskiego na placu jego imienia powstanie. Potem okazało się, że kwestię lokalizacji rzeźby trzeba ustalić z konserwatorem zabytków. Decyzja przyszła dopiero na początku bieżącego roku. I radni mieli znów zdecydować o przeznaczeniu na nią pieniędzy.

– Zajmują się państwo tą sprawą tylko dlatego, że jedna z instytucji – Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków – nie wypowiedziała się w porę w tej sprawie – podkreślił obecny na sesji były radny Zbigniew Mucha. I apelował o wykonanie decyzji podjętych przez poprzednie władze gminy. Podobnego zdania na temat konieczności kontynuacji przedsięwzięcia, zwłaszcza, że zostały podjęte już liczne kroki do jego realizacji, był radny Michał Rosa. Uchwałę pozytywnie zaopiniowały Komisje Finansów i Inwestycji oraz Kultury i Promocji.

Tymczasem na sesji wiceprzewodnicząca rady Magdalena Woźniak, która prawie od początku sprzeciwiała się tej inwestycji, zawnioskowała o zrezygnowanie z pomnika i przeznaczenie pieniędzy na posadzenie drzew na Placu Piłsudskiego. Jej wniosek poparło 10 radnych, 9 było przeciw a 3 osoby wstrzymały się od głosu. Tym samym ławeczka przepadła. Czy będą drzewa na Placu Piłsudskiego? Na pewno nie w ramach tej „zamiany”, bowiem uchwała, w której gmina miałaby wydać 154 tys. na posadzenie drzew na Rynku, już nie uzyskała  większości głosów.

Woźniak z pewnością jest usatysfakcjonowana. Pomysł postawienia pomnika Stefana Kisielewskiego, który związków z Piasecznem (nie licząc bardzo krytycznego wpisu o urodzie miasta i jego mieszkańcach w „Dziennikach”) nie miał, nie budził jej entuzjazmu od samego początku.

– Myślę, że dużo niezrozumienia i złej woli jest w tej decyzji – mówi Zbigniew Mucha. – Szkoda mi bardzo, bo przy tym pomniku mogłoby się zadziać kilka ciekawych rzeczy związanych z kulturą.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze

Reklama