Reklama

Jerzy Lefeld, czyli odkrywamy tajemnice (część 1)

Przez kilka miesięcy unikałam tego tematu i na koniec - gdy przyszedł do mojego domu w osobach niezwykłych - zrozumiałam, że dużo było w tym unikaniu przypadkowej celowości. Bo trzeba było nabrać kondycji, aby przeanalizować to, co nastąpiło.
Jerzy Lefeld, czyli odkrywamy tajemnice (część 1)
Jerzy Lefeld, pierwszy po lewej, ze śpiewaczką Halina Hupert i wiolonczelistą Stanisławem Jastrzębskim.

Źródło: NAC

Pierwsze, co mnie zafascynowało i zaskoczyło, to dom i zaraz zdumienie, że ocalał, że od 1906 r. jest cały czas w rękach rodziny. Bo ileż jego rówieśników zamieniło się w Piasecznie w osiedla albo mniej lub bardziej kształtne wille? Trudno policzyć, ostatnio dom Banasikowskich, ten nad rzeką Jeziorką. Pozostał po nim tylko trawnik.

Drugie, co mnie zafascynowało, to muzyka. Wysłuchałam w moim salonie, przy kominku, w słoneczny poranek utworu Jesień op. 11 nr 2 (utwór na fortepian z 1945 r.). Klawisze fortepianu opowiadają dzień jesienny, tak, że widzisz spadające liście - coś tak genialnego, że trudno nie słuchać kilka razy. Albo miniatura muzyczna Myszka. Muzyka naśladuje ruch małego, ruchliwego zwierzątka zwinnie gromadzącego ziarna zboża do norki.

I w końcu trzecie zaskoczenie - to, że nigdy i nikt w żadnej szkole piaseczyńskiej nie powiedział mi, że tuż obok mnie, nad rzeką Jeziorką, tworzył swoją muzykę Jerzy Lefeld. Genialny pianista i kompozytor, który jako jeden z niewielu potrafił czytać nuty „a vista” i sam Lutosławski, jego uczeń, przekładał mu kartki partytury w czasie koncertu, bo mistrz grał bez przygotowania, czyli a vista. To potrafią tylko geniusze z doskonałym słuchem i nieprzeciętną techniką gry. Ale jest i czwarte zaskoczenie, fakt, że Jerzy Lefeld był nauczycielem gry na fortepianie Stefana Kisielewskiego „Kisiela”, a ten przecież jest patronem jednego z ciekawszych miejsc Piaseczna. Miejsc, gdzie odbywają się też koncerty i potańcówki, gdzie niedawno powstał mini amfiteatr, gdzie można usiąść i posłuchać muzyki. I pierwsze co zrobiłam, to sięgnęłam po felietony Kisiela z lat 70. XX w., aby sprawdzić, co on pisze w temacie Jerzego Lefelda. I ZNALAZŁAM! Felietony Kisielewskiego trudno streścić, ich konwencja jest nie do podrobienia, a dowcip jedyny w swoim rodzaju, więc przyszło mi znaleziony felieton zacytować.

Dom Lefeldów nad Jeziorką fot: archiwum rodzinne Lefeldów

Kisiel odkrywa tajemnicę

Zapraszam tytuł „Mój Profesor”:

Dostałem zaproszenie na obchód 80-lecia urodzin i 60-lecia pracy artystycznej profesora, pianisty, kompozytora Jerzego Lefelda („Przy fortepianie Leży Jefeld”, jak zapowiedział przed laty spiker radiowy, przejęzyczywszy się nieco)... Jerzy Lefeld, mój Boże! Pierwszy raz byłem u niego na lekcji w prywatnym mieszkaniu na Ordynackiej blisko Konserwatorium wczesną jesienią 1927 r. Nielicho co? Równe przeszło 50 lat! Pamiętam, że było to w parę dni po Jego ślubie, pamiętam uśmiech i dzwoneczkowy głos młodej Żony młodego profesora, spotykam ją i dziś od czasu do czasu w okolicach Sejmu.”

Dyplom fortepianowy zrobił Kisielewski u Lefelda w 1937 r. I dalej w felietonie:

„Profesor Lefeld to człowiek bez wad. Na przestrzeni długich dziesięcioleci nie mogłem dopatrzyć się w nim żadnej, mikroskopijnej choćby wady, chyba tej, że wywodzi się z napastniczych Szwedów, którzy spalili nam po raz bodaj pierwszy naszą kochaną Warszawę. Ale okolicznością łagodzącą jest, że było to bardzo dawno temu, i że rządziła wtedy w Polsce dynastia również szwedzka, czyli Szwed spalił Szweda, jak to w życiu rodzinnym bywa. A w ogóle stolice do Warszawy przeniósł również Szwed, pierwszy król z tej dynastii, praszczur zaś Lefelda zakochał się potem w Polsce i pozostał na gruzach, więc grzechy się wyrównują i, z powodu przedawnienia puszczamy rzecz w niepamięć.”

Grono profesorskie w 1950 r. fot: Polona

I dalej:

„Jest to istny anioł, jeśli anioł może jeździć na rowerze czy na motocyklu. Bo najpierw profesor mknął na rowerze, potem na motorze w Tatry, dziś za to spaceruje po ulicy Górnośląskiej w Warszawie, z uśmiechem opowiadając, że go boli noga”.

Kisiel pisze, że o łagodności Lefelda krążyły anegdoty. Oto do studentki, która grała źle, a nawet bardzo źle, powiedział jedynie – tę sonatę to musi pani opracować jeszcze raz. Ciekawostką w charakterze profesora było też to, że gdy inni znawcy muzyki klasycznej negowali dziwne, ekspresyjne wykonania, on wręcz przeciwnie, był często nimi zachwycony. Kisiel podaje przykład pewnego Amerykanina, który tupał w pedały fortepianu i uderzał w klawisze pięścią lub łokciami. Oczywiście wygwizdano go, ale nie Lefeld. Profesor bardzo się zainteresował technika gry i z błyskiem w oku opowiadał, jak to było na koncercie. Kisiel podkreśla:

„.. a oczy tak mu błyszczały, że pomyślałem sobie nagle, czy aby odbije się w nich echo krwiożerczego temperamentu kirasjerów króla Karola Gustawa. W oczach anielsko łagodnego obywatela podstołecznego Piaseczna, gdzie jego dom rodzinny. Kto wie  wszak diabeł to także anioł, tyle, że kiedyś strącony.”

Opis do zdjęcia z 1950 r. fot: Polona

Trochę konkretów

Sam Jerzy Lefeld gry na fortepianie zaczął uczyć się w wieku ośmiu lat pod kierunkiem Laury Sawickiej. Od 1908 kształcił się w Instytucie Muzycznym w Warszawie. Od 1916 r. ukończył naukę gry na fortepianie u Aleksandra Michałowskiego, a w 1917 r. ukończył klasę kompozycji Romana Statkowskiego.

W części drugiej opowiem o domu, co ma wieżyczkę i stoi  nad Jeziorką, o rodzicach kompozytora i jego pracy zawodowej, będą też wspomnienia rodzinne i będzie o Piasecznie, tylko trochę za rzeką.

Przy okazji serdecznie pozdrawiam Agnieszkę Krześniak, mojego anioła i redaktorkę podczas pisania książki „...a potem wszystko rozwiał wiatr” Piaseczno nieznane. Aż żal, że omawiany tu temat nie zdążył w książce zaistnieć. Agnieszka słucha teraz zapewne Konkursu Chopinowskiego, to nie wiem, czy ...no właśnie.

Plakat fot: Polona

Czytaj też:

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze