Reklama
Odkryj serce Twojej społeczności – zapisz się na newsletter Przeglądu Piaseczyńskiego!
 

 

 

 

Tu zaszła zmiana - Pod Kaktusem, czyli kamienica przy ul. Kościuszki 29

Dawne restauracje starego Piaseczna to obszerny temat i dziś w cyklu „Tu zaszła zmiana” zapraszam do knajpy (tak ją kiedyś nazywano) Pod Kaktusem lub zwyczajnie Kaktus. Mówiło się – idziemy do Kaktusa, wszyscy wiedzieli, dokąd idą. Za moich czasów Kaktus należał do PSS.
Tu zaszła zmiana - Pod Kaktusem, czyli kamienica przy ul. Kościuszki 29
Kamienica Rowińskich, zdjęcie z 1978 r.. fot: rejestr zabytków autor zdjęcia A.Guttmejer

Bywałam w Kaktusie od dziecka, bo w porze obiadowej stołowali się tu moi rodzice, mama miała bony obiadowe z pracy, a że obiady były smaczne i każdy mógł się tu najeść do syta, to pracownicy biurowi chętnie z nich korzystali. Stoliki były czteroosobowe, na nich stały małe wazoniki ze świeżymi kwiatkami, zapamiętałam polne margerytki i obok obowiązkowo popielniczka. Nie było zakazu palenia papierosów, wiele osób paliło, oczekując na dania obiadowe. W porze obiadowej klientów obsługiwały dwie sprawne i miłe kelnerki w gustownych, białych fartuszkach i również białych opaskach na włosach. Pomieszczenie restauracji było podzielone na dwie części ścianą. Od wejścia po prawej stronie był bar z gablotą, tu serwowano śledzie z cebulką lub zimne nóżki do setki wódki, albo dwóch setek. Ta część zaludniała się panami. Często w niedzielę po sumie było tu tłoczno, no bo jak się chciało pogadać z kolegą i wypić piwo, to tu było najlepiej. 

Po stronie lewej od wejścia była sala obiadowa, a wieczorem bankietowa. O wieczorach w Kaktusie mało wiem, bo nie bywałam. Na ścianach sali obiadowej pamiętam mozaikę ze szkła jakby z potłuczonych butelek, ułożoną w kształt kaktusów. Latem przechodziliśmy przez salę obiadową i zasiadaliśmy w niewielkim ogródku  (od strony północnej), który od ruchliwej ulicy Kościuszki miał ogrodzenie i żywopłot, co dawało obiadującym intymność spożywania posiłku.

Co można było zjeść w Kaktusie?

Z zup: rosół domowy z makaronem, jarzynową, fasolową itd. Nie było zbyt dużego wyboru, ale to, co było, to była poezja smaku i mistrzostwo sztuki kulinarnej. To samo można pisać o daniach drugich. Królował kotlet schabowy z marchewką z groszkiem i ziemniakami (lub buraczki). Osobno muszę napisać o kotlecie mielonym, bo nigdy nie jadłam lepszego niż ten w Kaktusie. Na pewno był robiony z dobrego gatunku mięsa, dobrze wysmażony, rumiany, ale nie za bardzo, podłużny. Pychota. Ja zamawiałam bukiet z jarzyn, czyli kolorowy zawrót głowy – dookoła talerza ułożone były: buraczki, marchewka z groszkiem, szpinak. Na środku ziemniaki purée polane skwarkami, w małym wgłębieni ziemniaków posadzone było jajko.

Dom i jego historia

Dość dużo pisałam o restauracji Pod Kaktusem i w tym felietonie napiszę to, co znalazłam nowego o samym budynku. Kamienica wybudowana przed pierwszą wojną światową w latach 1913-1914 wpisana została do rejestru zabytków w latach 50. XX w. gdy należała do sukcesorów Jana Rowińskiego, czyli Ireny Wiśniakowskiej i Marii Rowińskiej. Niegdyś wolno stojący dom, dziś w zabudowie pierzejowej, czyli zwartej.  Ciekawostką jest to, że dom był zaprojektowany przez architekta rosyjskiego, świadczy o tym projekt, który posiada oznakowania rosyjskie i jest w skali rosyjskiej, jak pisze konserwator. Kamienica jest naprawdę piękna, w zdumienie wprowadzają mnie secesyjne balkony misternie zrobione z żelaznych prętów.

Secesyjny balkon z kamienicy Rowińskich, zdjęcie z 1978 r. fot: rejestr zabytków autor 

Co widzimy na mapie z 1825 r.

Przenosimy się do pierwszej połowy wieku XIX. Mapa przedstawia działkę o nr  88 usytuowaną na rogu ulic Żabiej i Krakowskiej, na niej stoi niewielki, drewniany dom, tu za 90 lat Jan Rowiński pobuduje elegancką kamienicę.

Czytam dalej mapę: ulica dziś Sienkiewicza nazywa się Grójecka, od wschodu miasta zaznaczone miejsca na browary i garbarnie. Geometra ul. Żabią pokazał też tam, gdzie dziś jest ulica Kilińskiego. Ot takie zmiany w topografii Piaseczna w obszarze dzielnicy Zastawie. Dziś już nie ma ulicy Krakowskiej, nikt tej części miasta nie nazywa Zastawiem, ulica Kilińskiego to nie Żabia, a ulica Żabia dziś jest krótka. Punktem orientacyjnym dla nowego mieszkańca jest istniejący już cmentarz. Jeszcze za miastem.

 Zdjęcie mapy z pierwszej połowy XIX w. fot: zbiory ms

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Elżbieta Rusinowska 21.02.2023 16:06
Ja nie bywałam Kaktusie ale doskonale pamiętam ten budynek

Piotrek c 20.02.2023 20:19
Mieszkałem na wprost Kościuszki 36, bramę dalej był skup butelek, w w tej kamienicy mieszkał mój chrzestny

Małgorzata 20.02.2023 13:14
I w tej zacnej kamienicy mieści się teraz kkoutlet .Miły sklep zapraszam .

Andrzej 19.02.2023 21:58
a mój tatuś po prawej od wejścia tradycyjnie się upijał jak czekaliśmy na autobus do Góry Kalwarii

Krzysztof stefaniak 19.02.2023 11:15
Ja jadłem bukiet warzyw. Jadałem w niedzielę z rodzicami. Latem w ogródku.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama