Reklama
Odkryj serce Twojej społeczności – zapisz się na newsletter Przeglądu Piaseczyńskiego!
 

 

 

 

Obory wracają do Potulickich

Obory wracają do Potulickich

Okno Mirona Miliony anegdot, opowieści. Historia literatury polskiej i polskiego filmu od 1948 roku. Pierwsza anegdota przy otwarciu Domu Pracy Twórczej, ta z przemówienia Jarosława Iwaszkiewicza: „Opowiem wam historię tego pałacu…”, Iwaszkiewicz nie zdołał jednak rozwinąć opowieści, bo przerwał mu Antoni Słonimski: „Co tu dużo gadać, prawda jest taka, żeście ten pałac ukradli Potulickim”.

Łatwiej by było wymienić tych twórców, którzy tu nie bywali. W nocy idąc korytarzem oficyny, w której były pokoje gościnne, słychać było stukot maszyn do pisania. Rano zwyczaj był taki, że śniadanie podawano do pokojów.

Październik i listopad 2015 to ostatnie miesiące istnienia domu dla pisarzy. Miejsca owianego legendą i magią. Idę tym słynnym korytarzem, chcąc dotrzeć do narożnego pokoju nr 17, w którym pisał Miron Białoszewski i spotykam ekipę filmowców. Młodzi ludzie pracują przy filmie Mariusza Kamińskiego „Przystanek do nieba”, pokoje hotelowe zajęte. Filmowcy chętnie otworzą mi siedemnastkę. Okno wychodzi na parking. Niezły punkt strategiczny wybrał Miron, myślę. Tu pisał swój „Tajny dziennik”?

Manula Kalicka – pisarka, dziennikarka współpracująca m.in. z „Polityką”, prowadzi agencję literacką

Ma zamiar pojechać jeszcze w listopadzie i zamieszkać na trochę w Oborach. Zbiera materiały do książki o tym niezwykłym miejscu. Rozmawiała już ze wszystkimi prócz kucharek. Po latach wróciła do Zalesia Dolnego, przez dłuższy czas mieszkała w Konstancinie w domu między pałacem oborskim a Domem Pracy Twórczej ZAiKS-u. W związku z tym często odwiedzali ją pisarze mieszkający w Oborach i ZAiKS-ie. Ktoś kogoś przyprowadzał, pojawiali się ciekawi ludzie. Tak poznała Jacka Bocheńskiego, Wiktora Woroszylskiego, Ewę Berberyusz. Obok domu spacerował do tężni Marian Brandys z żoną Haliną Mikołajską. Łatwo można było mieszkańców Obór rozpoznać.

Obory to miejsce bardzo czarowne. Pisarka była w Oborach niedawno. Nastrój nostalgiczny. Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, jej zdaniem, straciło więź pokoleniową. Młodzi pisarze nie należą do stowarzyszenia lub należą symbolicznie. Jeżdżą w inne, lepsze miejsca. Doskonalą warsztat w ciekawszych domach. Obory są atrakcją dla starszych osób. Nie słychać już maszyn do pisania, natomiast słychać stukot lasek, jak zażartował pan ogrodnik. Zmieniła się też sytuacja mieszkaniowa pisarzy. Kiedyś pisarze uciekali od hałasu i życia codziennego w miejsce odosobnienia. Obecnie dość łatwo dostać miejsce nawet w tak atrakcyjnych ośrodkach pracy twórczej jak ten w Zakopanem. Cena doby hotelowej w pokoju z łazienką wynosi 80 zł, bez łazienki – 60 zł.

Część pisarzy jest w bardzo ciężkich warunkach finansowych. Nie ma wznowień. Książka obecnie ma charakter jednorazowego mięsa – jak twierdzi pisarka – po trzech tygodniach od wydania jest nieświeża. Wiele książek wycofuje się z bibliotek, bo nikt ich nie czyta. Więcej pieniędzy mają tłumacze, dlatego w Oborach łatwiej ich było ostatnio spotkać.

Zapytałam Manulę Kalicką o książkę, którą pisała ostatnio w Oborach – druga część powieści „Rembrandt, wojna i dziewczyna z kabaretu”. Jest już okładka do książki.

Tomasz Miler – kierownik DPT

Pierwsza wiadomość, jaką otrzymuję od pana Milera, jest zła. Jeszcze zanim zaczął pracować w Oborach, zginęła Księga Pamiątkowa. Prowadzona od 1948 roku, nagle zniknęła jak kamfora. Cenna niezmiernie, nie muszę tego chyba udowadniać. Tylko patrzeć, jak strona po stronie zacznie się ukazywać na aukcjach. Fundacja prowadząca dom szykuje się do wysprzedaży wszystkiego, co jest majątkiem ruchomym, została sporządzona inwentaryzacja. W głosie kierownika ośrodka pobrzmiewa żal. Utrzymanie pałacu i oficyny to dziesiątki tysięcy miesięcznie, a jednak dawali radę. Organizowano odpłatne szkolenia firmowe, spotkania polonijne, warsztaty, wesela, pikniki.
Nadal stałymi gośćmi są aktorzy, ekipy filmowe.

Gmina Konstancin-Jeziorna

Cytat ze strony gminy :„...we wrześniu 1944 r. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego wydał dekret o reformie rolnej. Zgodnie z nim na rzecz Skarbu Państwa przechodziły nieruchomości ziemskie, w których znajdowały się użytki rolne o określonych wielkościach. Pierwotni właściciele pozbawiani byli własności, bez jakiegokolwiek odszkodowania. Tak też stało się z majątkiem oborskim, w tym wybudowanym w XVII w. pałacem. W 1947 r. ówczesny prezes Związku Literatów Polskich (ZLP) Jarosław Iwaszkiewicz skierował do Ministra Kultury prośbę o stworzenie tu miejsca pracy dla literatów. W ten sposób pałac w Oborach został oddany w użytkowanie ZLP i przeznaczony na Dom Pracy Twórczej im. B. Prusa. Po upadku komunizmu majątek nadal pozostał w użytkowaniu ZLP, poprzez Fundację Domu Literatury i Domów Pracy Twórczej. W 1999 r. działalność Fundacji przestała być dotowana przez Ministerstwo Kultury i, żeby utrzymać pałac i park uruchomiła ona hotel i restaurację. W tym samym czasie starania o odzyskanie majątku rozpoczęła córka ostatniej właścicielki majątków oborskich – Teresa Potulicka-Łatyńska”.

Finał

Finałem sprawy jest ostateczna decyzja Naczelnego Sądu Administracyjnego z lipca 2015 roku, na mocy której kompleks pałacowy jest własnością Teresy Potulickiej-Łatyńskiej, pozostała część majątku, w skład której wchodzi gospodarstwo rolne, Skarbu Państwa.
W dniach 13-15 listopada od godziny 10.00 do 15.00 Fundacja organizuje piknik pożegnalny na terenie pałacu i parku, połączony z wyprzedażą. Można będzie zakupić meble, ale też drobne przedmioty – codziennego użytku i z wystroju wnętrza.

Zdjęcie: Małgorzata Szturomska


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama