Reklama
Odkryj serce Twojej społeczności – zapisz się na newsletter Przeglądu Piaseczyńskiego!
 

 

 

 

Nie o to walczyły nasze prababki

28 listopada 1918 roku Józef Piłsudski podpisał Dekret Naczelnika Państwa o ordynacji wyborczej. Na to czekały Polki – prawa wyborcze dla wszystkich. Co się takiego stało, że po całym stuleciu dla wielu kobiet to prawo straciło znaczenie? To prawo, o które nasze prababki tak aktywnie walczyły?
Nie o to walczyły nasze prababki
Jakie są najczęstsze powody, dla których ludzie nie chodzą na wybory. Prawie połowa badanych Polek odpowiedziała – Nie wierzę w zmianę.

Źródło: freepik.pl

Zostało już mało czasu na zastanowienie się, co my kobiety chcemy od państwa, czego oczekujemy od polityków, którzy zasiądą w sejmie i senacie w najbliższej kadencji.

Nie wierzymy w nasz głos

Dlaczego odpuściłyśmy? Co się takiego wydarzyło, że bierzemy udział w manifestacjach, że pomagamy podczas akcji charytatywnych, jesteśmy pierwsze, aby pomóc tym najbardziej skrzywdzonym, ale od polityki odsuwamy się z roku na rok coraz liczniej?

– Ja po prostu przestałam wierzyć. Kiedyś patrzyłam z nadzieją na obietnice polityków. Widziałam, że moje prawa są szanowane, że mogę żyć tak, jak chciałam. Coś nagle tąpnęło. Politycy stali się egoistami, którzy patrzą na swój portfel. Mimo wszystko w tym roku pójdę na wybory, dla mojej córki, jeszcze raz spróbuję. Może tym razem, może teraz będzie inaczej – mówi Agata nauczycielka spod Warszawy. 

Bo nikt nas nie słucha

Psycholog Sylwia Kowalska-Drozd uważa, że część kobiet nie chodzi na wybory, ponieważ czasem to brak wiary w swoją sprawczość, a czasem po prostu zmęczenie z nadmiaru obowiązków. 

– To przykre, skandaliczne i bulwersujące, że część młodych, wykształconych mężczyzn widzi w swoich koleżankach, matkach, siostrach jedynie „część dobytku domowego”. „Rządzą przecież mężczyźni”. Stereotypy płciowe, wspierane przez dominację mężczyzn w polityce, pomagają konserwować społeczne anachronizmy. Reprezentacja kobiet na kluczowych stanowiskach w naszym państwie jest nadal niewielka – mówi Kowalska-Drozd. 

Kobiety często używają argumentu, nikt nas nie słucha. Oni do nas tylko mówią.

 – Ja jestem z pokolenia, które wsłuchiwało się w słowa Jacka Kuronia czy premiera Tadeusza Mazowieckiego. Zarazem, miałam wrażenie, że nikt mnie nie pomija, nikt nie zagląda mi pod spódnicę i nie odbiera mi prawa do decydowania, w co wierzę i jak żyję. Pójdę na wybory, bo to, co teraz się dzieje, jest skandaliczne, kobiety się nie liczą, decyduje za nie grupka panów w podeszłym wieku – mówi Izabela z Konstancina-Jeziorny. 

Przyszłość w twoich rękach

Może takim bodźcem będą bardzo aktywne kampanie internetowe namawiające kobiety, aby ruszyły do urn, ponieważ to właśnie w ich rękach jest przyszłość Polski. Fundacja Batorego ruszyła z profrekwencyjną kampanią zainicjowaną przez Inicjatywę Głos Kobiet, grupę organizacji społecznych działających na rzecz ochrony i promocji praw kobiet. „Kobiety na wybory”, „Wspieram sukces Polek” czy „To twój wybór”.

To tylko niektóre apolityczne akcje, które próbują przekonać kobiety, że mogą mieć wpływ na to, jak będzie wyglądać scena polityczna w Polsce przez najbliższe cztery lata, a co za tym idzie, jak będzie wyglądać ich codzienność. 

Czy to się uda? Oczywiście będziemy mogli to stwierdzić dopiero po 15 października, niemniej jednak zainteresowanie publikacjami w ramach wymienionych kampanii jest naprawdę bardzo duże. 

– Ja chyba jestem z tej grupy przekonanych. Nie głosowałam cztery lata temu, ponieważ nie wierzyłam, że mój głos coś zmieni. Oczywiście, teraz też mam pewne obawy, ale wiele zrozumiałam. Przede wszystkim wybory to nie tylko obowiązek, ale przywilej. Narzekam na polityków, ale nie chodzę na wybory. Tak wiem, jak to brzmi. Zrozumiałam, gdy przeczytałam ankietę socjolożki.pl – mówi Anna z małej miejscowości pod Górą Kalwarią. 

Wybory już za tydzień, w niedzielę 15 października. Warto poczytać, posłuchać prowadzących różne kampanie i dać się przekonać, ponieważ aż 52 procent głosów należy właśnie do nas, do kobiet./Fot.freepik.pl

Daj sobie szansę

Na zlecenie kampanii „Kobiety na wybory" socjolożki.pl przeprowadziły badanie, jakie są najczęstsze powody, dla których ludzie nie chodzą na wybory. Prawie połowa badanych Polek odpowiedziała – Nie wierzę w zmianę. 

Według prowadzących kampanię na wszystkie wątpliwości jest odpowiedź, choćby na powyższe.

Niech Twój głos będzie zmianą, którą chcesz zobaczyć! – czytamy na profilu FB „Kobiety na wybory”. 

– Czy zatem „siła jest kobietą”? Tak, jeśli każda z nas pozwoli sobie na tę siłę i sprawczość. Bo mój głos ma znaczenie. Wystarczy, że pójdziemy na wybory, Ty i ja, i już będą 2 głosy! – przekonuje psycholog Sylwia Kowalska-Drozd. 

Wybory już za tydzień, w niedzielę 15 października. Warto poczytać, posłuchać prowadzących różne kampanie i dać się przekonać, ponieważ aż 52 procent głosów należy właśnie do nas, do kobiet. Nie odbierajmy same sobie tej szansy na zmianę. 

Jeśli to Pań nie przekonało, może sprawi to cytat Paulo Coelho z powieści Walkirie: „Kobieta po prostu widzi rzeczy, których mężczyźni nie są w stanie zauważyć”. 

Czytaj też: 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama